Strona:Zacharjasiewicz - Na kresach.djvu/171

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Duch święty, który u życia szczytu,

Wstępuje na nas jak gołębica —

To wiek, gdzie tylko rozum przyświeca.

Docent zarumienił się, wziął piękną deklamatorkę za pulchną rączkę i zamknął jej usta prozaicznym pocałunkiem. O ten może najwięcej chodziło pięknej Matyldzie, więcej jak o wyrecytowaną poezję i psa Cycerona. Była zbyt przekonaną o tym swoim talizmanie, że uczonego docenta sprowadzi na ziemię jak drut miedziany elektryką.
I w samej rzeczy nie zawiódł ją ten wyborny eksperyment. Uczony docent, dotknąwszy się różanych ust pięknej Matyldy, uczuł jakby iskrę z stosu galwanicznego, która wpadła nagle do jego szopy mozolnie uzbieranych cytat i różnych rupieci klasycznych i w oka mgnieniu wszystko do góry nogami powywracała. Jakiś przyjemny prąd przebiegł przez jego nerwy, a gdy jeszcze raz te piękne, różane usta pocałował i potem na świat spojrzał, wydał się mu ten świat tak piękny i przyzwoity, chociaż świat ten był bez Hegla i Szellinga, chociaż nie miał cytat uczonych i odnośników do autorów klasycznych.
Piękna Matylda cieszyła się rozpromienionem obliczem swego Waltera, i aby ową «troistość mityczną» jak najbliżej w życiu zaaplikować, pocałowała go po raz trzeci i tym ostatnim ciosem dobiła całą książkową erudycję biednego docenta, który — na jutrzejszej prelekcji w niemałym ztąd będzie kłopocie.
— Za dwa miesiące będziesz moim mężem — szepnęła Walterowi do ucha zapłoniona dziewica.
— Za dwa miesiące! — westchnął biedny docent.
— Będziemy tymczasem mieszkać w Mogiłach.
— W Mogiłach! — powtórzył szczęśliwy kochanek, nie wiedząc znaczenia tego słowa.
— Bo ojciec zamyśla kupić Dąbczyn dla Ottona. Wtedy będą Mogiły nasze.
— Mogiły nasze!
— Nieprawdaż, będziemy bardzo szczęśliwi!
— W Mogiłach!
— Posadzki będą woskowane i nakryte kobiercami.
Docent uśmiechał się i zadumał.
— O godzinie ósmej będziemy pili kawę, z dobrą, wiejską śmietanką, którą ja sama zbierać będę.
Docent uśmiechał się ciągle.
— O godzinie pół do pierwszej przyjdzie na stół waza, a ja przyjdę ao twego gabineciku i zawołam: «Doktorze, czas do obiadu!...» A na obiad będzie zupa piwna, paszteciki w naleśnikach, rozbratle z chrzanem i buchty z szodo.