czciwiej do fortuny przyszedł, to ludzie będą, stronić od ciebie. A gdy odziedziczysz fortunę, choćby po rozbójniku jakim, to tamto będzie zapomniane, a ty będziesz poczciwym człowiekiem, karmiąc ich i pojąc za pieniądze swego antecesora. Ludzie nie lubią tylko zbrodni z pierwszej ręki, w drugiej ręce przestaje ona być zbrodnią. Rozumiesz mnie, mój synu? Czyli mówiąc po naszemu, ludzie nie lubią zbrodni, kiedy jest jeszcze surowym kapitałem; ale gdy zacznie nieść procenta, to te są już bez zmazy.
— Wszak nasz majątek...
— Nasz majątek — poderwał szybko negocjant — jest czysty jak łza, jak kryształ. Ale ja jestem pierwszy naszego imienia, który ten majątek zrobił. Mnie nie wolno postawić świątyni naszemu imieniu. Ja gromadzę tylko materjaly, a ty będziesz budował. Jestem tylko małym Dawidem, a ty będziesz mądrym, pięknym, wysokim Salomonem! Ty zbudujesz świątynię!
Rzekłszy to, wyprostował się namiestnik «Goliata» i z taką dumą stąpał po perskich kobiercach, że nikt by w nim nie poznał owego małego Dawidka, do którego przed chwilą był się przyrównał. Otton jednak jakoś nie kontent był z tej wielkiej roli swojej, jaką nań włożył skromny ojciec. Rzucił się na kozetkę i marząc niby o swojem salomoństwie, oparł głowę o poręcz. Z roskoszą rodzicielską wpatrywał się ojciec w piękną, bladą twarz marzącego młodzieńca.
— Ze mnie mogą się dzisiaj ludzie śmiać — prawił dalej negocjant — mogą za memi plecyma wystawiać języki i figi, jak atlasy i satyry na mojej kamienicy, ale ty Ottonie, ty musisz być czystym jak łza, musisz mieć ładny, nieskazitelny honor i jak najlepszą opinję. Niczego ci nie żałuję. Trać pieniądze, ja tylko możesz, ja będę na nie pracować, a ludzie muszą mówić o tobie, że jesteś noble, jesteś gentleman.
— Już mnie nudzą te pieniądze i ta zgraja nieszczerych przyjaciół.
— To nic, musisz żyć — żyć jak wielki pan, wyrzucać wiele, wiele pieniędzy, aby świat mówił, to krew szlachecka.
Prosty parweniusz nie żyłby tak okazale i z takim gustem.
Zapraszaj artystów i literatów, każ im pisać wiersze i symfonje, obsypuj ich hojnie, czem możesz: słowami i pieniędzmi... Wszystko to nie jest stracone, jest to kapitał, który z czasem hojny wyda procent. Wejdziesz w modę po wielkich domach, będą cię czcili i szanowali... A to znaczy wiele, bardzo wiele! — dodał negocjant z smutnym wyrazem na twarzy.
Otton zmrużył duże, niebieskie oczy, a przed niemi szli
Strona:Zacharjasiewicz - Na kresach.djvu/165
Wygląd
Ta strona została przepisana.