Strona:Zacharjasiewicz - Milion na poddaszu.djvu/145

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ził wreszcie odebraniem kredytywy i zwinięciem poselstwa — a tu wszystko się nagle urwało!
Potrzeba więc było natychmiast nową nić nawiązać, aby wiadomość o tem mogła przyjść nad Boh, przynajmniéj równocześnie z wiadomością o zaślubieniu miliona przez podkomorzyca!
W téj chwili właśnie wędrowały Achila oczy po apatycznéj twarzy blondynki — z jakiego powodu, trudno odgadnąć. Dojrzała to opiekunka, trąciła Adelaidę, aby się nieco ożywiła i rzekła do Achila.
— Pan podkomorzyc dzisiaj nader szczęśliwy i rozpromieniony!... C’est drôl, jakto milion rozpromienia! Zdaje mi się, że szambelanowa od kilku miesięcy w stolicy mieszka, a dla czegóż szanowny kuzyn, pierwéj téj kaczki, czy tam koguta nie niósł za nią, tylko dopiero wtedy, gdy się fundamentalnie o milionie dowiedział! Adelaido, mówiła daléj trącając pupilkę, dziękuj Bogu, żeś nie słuchała propozycyi marszałkowéj...
Adelaida poruszyła się, aby żywiéj wyglądać. Achil spojrzał na nią, a potém zapytał.
— Nieprzyzwoicie być tak ciekawym... czy te propozycye tyczyły się podkomorzyca?
— Tak... i nie, odpowiedziała dyplomatycznie opiekunka savez-vous w takich razach trzeba być dyskretną. Co do Adelaidy, to widzisz pan rzecz się tak ma, że ona jako jedynaczka, może liczyć na znaczny