Strona:Z teki Chochlika (O zmierzchu i świcie).djvu/090

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
SEN PATRYARCHY JAKÓBA.
Naśladowanie z Beranżera.

Kiedy raz zasnął Jakób syn Izaaka,
Pan Bóg mu we śnie pokazał drabinę,
A tej drabiny była długość taka,
Że aż w błękitów sięgała krainę;
— Zdumiał się Jakób: — „Na co też potrzeba
Drabiny długiej od ziemi do nieba?“

I gdy tak Jakób głowę sobie suszy,
Roztworzyły się podwoje błękitu,
I jasny orszak aniołów wyruszy,
Schodząc na ziemię z drabiny tej szczytu;
— Zdumiał się Jakób: — „Na co im się szatać
Po tej drabinie, kiedy mogą latać?

A gdy tak Jakób w domysłach się gubi,
Aniołów tłumem roją się lazury,
A ci co zeszli już nadół Cherubi,
Znowu po szczeblach drapią się do góry;