Strona:Z teki Chochlika (O zmierzchu i świcie).djvu/063

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Donna Klio! Donna Klio! —
Rzecze smętnym grobów basem —
„Jak mnie łamie ten trud znojny!
Co za męka być Atlasem!“

„Gdzież nagroda pracy tyla?
Wielkość? sława? próżny homon!
Tutos es to vanitados!
Jak powiedział król Salomon“.

„Na mój próżny pularesos
Żal mi siebie dziś niezmiernie,
Bom wielkości nie znał kwiatów,
Nie! — per Dios! — jeno ciernie!“

„Ależ furda! — przerwie Donna —
Wszak mój Donie znasz i kwiaty!
Los Guldenos twojej pensji
Toż nie ciernie, ani szmaty!“

To nie pracy twój sztandaros
Lub nieszczęsne te fueros,
Których straż twej dzielnej szpadzie
Zwierzył kraj twój Cabaleros!

O sztandaros — szepcze wszechświat —
O fueros! o Florjanos!
O ty kraju, co się dajesz
Wszystkim Świętym wodzić za nos!

1875.