Strona:Z teki Chochlika (O zmierzchu i świcie).djvu/053

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

„„Furda lubciu! — Święty Duch odpowie —
Minął czas już kiedym schadzał z nieba;
Kto chce dziś zasięgnąć mojej rady,
Temu do mnie duchem wznieść się trzeba!““

A Sejm dalej: „Kłopot mam nie mały
Z tą piekącą sprawą propinacyi;
Sprzedać czasby przecie raz to prawo,
Bo codziennie na wartości traci;
W filantropią my się nie bawimy,
Choć się nędza w ludzie strasznie sroży;
Zejdź o Duchu poradź co tu robić,
Aby okup wypadł jak najdrożej“.
„„Furda, furda! — Paraklet odpowie —
Minął czas już, kiedym schadzał z nieba;
Kto chce dziś zasięgnąć mojej rady,
Temu do mnie duchem wznieść się trzeba!““

Duch nie schodzi. „Kto wie — rzecze Fredzio —
Może być, że to nie jego wina.
Może zbłądził w ciemnym kurytarzu,
I przypadkiem — zaszedł do.... kasyna?
Może nie w smak Ci to Duchu święty,
Że tu mieszczan kilku jest i chłopów,
Lecz by Jove z miast nie przyjdzie więcej;
Możesz śmiało zejść z niebieskich stropów“.
„„Mości Hrabio! — Paraklet odpowie —
Ja mam wstręt jedynie ku liberjom,
Więc się bawcie sami po dawnemu,
Czyszcząc pilnie buty ministeryom!““