Strona:Z niwy śląskiej.djvu/26

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Tutaj skromnie, a przecież tak cudnie, bogato!
Tu niema uciech świata, rozkoszy, — lecz za to
Śliczna noc wysrebrzyła firmament ściemniony;
Dzionek zorza poranna wywodzi z zasłony
Różowej, powitany głosem życia, chórem
Niby ślicznej muzyki, która trwa, aż torem
Jasnym pośród błękitów zanurzy się słońce
Za góry — a wystąpią ćmy[1] kształty trwożące...

Zasiedli do obiadu. Na czerwonym stole
Stała misa kapusty światłej[2], a zaś w kole
Zajmowały ziemniaki wonne stanowisko.
A gdy to zjedli, przyszła matka z małą miską,
Nastawiła i świeżej maślanki nalała,
W której perła za perłą złocistą pływała:
Gdzie się krupkami masła nabiał gęsto mieni,
Znać, że dla sług życzliwa dobra gospodyni.
Jedli wspólnie: maślankę łyżką, a zaś kruchy
Ziemniak w palcach trzymali; z dziewek jedna muchy
Natrętne odpędzała szeroką liścianą
Ogonką.

Po obiedzie się śpiesznie udano
Do zajęć domowych, jak to zwykle w domie
Na wsi bywa. — Parobek zdrzemnął się na słomie,
Jakby w takt kołysany obroku chrupaniem,
Jakby piosnką uśpiony siwoszów parskaniem:
Zrywa się, bo ostatniem ździebłem koniczyna
Wonna schodzi zza jaseł, a druga godzina
Dolatuje odgłosem dźwięcznym od kościoła;

  1. Ćma = ciemność; wyrazu tego lud polski na Śląsku stale używa w znaczeniu ciemności (por. u Mickiewicza: ciemność = oćma). Ob. Słownik jęz. pol. Karłowicza, p. w. ćma.
  2. Kapusta światła t. j. kapusta biała; podobnie chleb światły, mąka światła.