Strona:Z martwej roztoki.djvu/015

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

O dusze, męką struchlałe!
O serca, rozbite w piarg!
Gdyście w rozpaczy zniemiałe,
Krzyk za was pada z mych warg.

Jak kamień, leci w tę pustkę...
Jak kamień, wpada bez ech...
Krwawą-ć Weroniki chustkę
Wielekroć powitał śmiech.

Niechaj-że jarmark się czyni,
Niech mierzy łokieć i ćwierć...
My chodźmy do pustki-świątyni
Rozważać życie i śmierć.