Strona:Z Ziemi na Księżyc w 97 godzin 20 minut.djvu/143

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mał w oddali od tego siedliska pracy zarówno stada bawołów, jak i plemiona Seminolesów, którzy nie śmieli się doń zbliżać.
Praca posuwała się normalnie naprzód: ogromne dźwigi pomagały do wyrzucania wydobytej ziemi. Nie napotykano poważniejszych przeszkód, a zwykłe, przewidziane zgóry trudności pokonywano z łatwością.
Po upływie pierwszego miesiąca studnia dosięgła już, jak to było określone zgóry, głębokości stu dwudziestu stóp. W ciągu grudnia głębokość tę podwojono, a w ciągu stycznia potrojono. W lutym natrafiono na źródło podziemne, które należało osuszyć, za pomocą olbrzymich pomp i aparatów o zgęszczonem powietrzu; następnie wyłożono je betonem i zatkano w ten sposób jak dziurę w dnie okrętu.
Wkrótce potem zdarzył się inny wypadek, który znów na pewien czas powstrzymał pracę: koło dębowe, na którem wspierało się obmurowanie, zarwało się częściowo i wskutek tego mur zarysował się i zapadł nawet miejscami.
Można sobie wyobrazić nacisk tej olbrzymiej obręczy murowania, która nagle zaczęła się zapadać i pękać. Wypadek ten kilku robotników przypłaciło życiem.
Trzy tygodnie zeszły na naprawie obmu-