Przejdź do zawartości

Strona:Złoty Jasieńko.djvu/85

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

tego pozostały — znakomicie piękną, a piękność taką jest potęgą! Panna Albina miała rysy ojcowskie nieco tylko delikatniéj oznaczone i wychudłe, nos dosyć kształtny i duży, usta spore, oczy małe. Pomimo to nie byłaby brzydką, gdyby nie chciała być piękną. W rysach fizyognomii panującym może wyrazem była duma.
Zmarła żona prezesa a matka jedynaczki była z domu Fischhausen. Nikt nie wiedział dlaczego, ale miała to być familia bardzo stara, bardzo znakomita, niezmiernie spokrewniona, i herby Fischhauzenów przedstawiające trzy ryby, dwa koła i gwiazdę, powtarzały się tu począwszy od poduszek na sofach, aż do guzików u liberyi — wszędzie gdzie tylko herb wsunąć się może.
Przywitanie mecenasa przez baronowę było bardzo czułe, podała mu nawet rękę, co czynić lubiła bo mogła ją pokazać, a była bardzo kształtna i biała; panna Albina przechyliła się nieco, nieznacznie zarumieniła i skłoniła głową, którą natychmiast spuściła na album. Młode stworzenie które siedziało tak niewygodnie, odwróciło się, uśmiéchnęło i skinęło mecenasowi głową poufale.
Szkalmierski który w towarzystwie mężczyzn był swobodnym i panem siebie, tracił zupełnie minę i śmiałość przy kobiétach. Obawiał się popełnić coś nieprzyzwoitego, nieuchodzącego i był przez to niezręczny. Dziś w ogóle tak do wczorajszego