Strona:X de Montépin Tajemnica grobowca.djvu/95

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— I owszem, panie sędzio, i to tem więcej, że mnie co co tego uderzył jeden szczegół.
— Jaki szczegół?
— Podróżny, o którym mowa, zajmował przedział pierwszej klasy; kiedym wszedł, aby skontrolować jego bilet, nie miał temblaka i ruchy jego były zupełnie swobodne. Tymczasem pod Paryżem, kiedym wszedł powtórnie, zobaczyć, czy kto nie przybył w drodze, miał rękę na chustce. Zapytałem go, czy się nie zranił, odpowiedział, że cierpiał chwilowo bóle reumatyczne.
— To właśnie potrzebowaliśmy wiedzieć — rzekł sędzia śledczy. — Nie wierzę pozorowi przedstawionemu przez podróżnego. Ta ręka na chustce, to był znak omówiony, aby go można było poznać przy przyjeździe. Już mi to przychodziło na myśl. To, com się dowiedział, utwierdza mnie w tem przekonaniu. Gdzież ten podróżny wsiadł do pociągu?
— Na krańcowej stacji, w Calais.
— Czy miał bagaże?
— Nie, panie. Na bilecie nie było to oznaczone. Doskonale sobie to przypominam.
— Czy nie mógłbyś mi Pan dać rysopisu podróżnego?
Pernet zastanowił się przez chwilę i odpowiedział:
— Jegomość ten wyglądał na lat pięćdziesiąt, bez zarostu, miał mały pilśniowy kapelusz, ciemnobronzowe palto i biały szal na szyji.
— To ten sam, zamordowany, rysopis jest dokładny — rzekł naczelnik wydziału śledczego.
Sędzia śledczy mówił dalej:
— Nie wiesz pan, czy ten człowiek był mieszkańcem Calais? Czy często podróżował tą drogą?
— Nic nie wiem, proszę pana... widziałem go po raz pierwszy.
— Czy dobrze mówił po francusku?
— Tak, bez najmniejszego akcentu.
— Dosyć, moi panowie. Jak na teraz, nie mam was o nic więcej do pytania.
Dwaj kolejarze odeszli.
— Gdy pociąg przychodzi — zapytał sędzia śledczy zawiadowcy stacji — czy przy drzwiach wychodowych kto stoi dla odebrania biletów?
— Tak jest, panie... są do tego specjalni ludzie.
— Chciałbym widzieć tego, co przeszłej nocy odbierał bilety.
— Zaraz go każę zawołać.
Oficjalista natychmiast przybył na wezwanie zawiadowcy. Nazywał się Gautier.
— Mam pana o jedno zapytać rzekł do niego sędzia śledczy.
— Czy pan nie pamiętasz, aby około pana, po przybyciu pociągu o godzinie pierwszej, przechodził człowiek z ręką na chustce?
— Pamiętam doskonale. W chwili wyjścia podróżny ten za-