Strona:X de Montépin Tajemnica grobowca.djvu/83

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
XXIII.

Maurycy mówił dalej:
— Żadna ostrożność nie jest zbyteczna, gdy chcemy swój ślad ukryć przed policją.
Zamiast udać się do najbliższej stacji dorożek, poszedłem wziąć powóz po za Paryżem z pod restauracji i kazałem się zawieźć na dworzec kolei Północnej, gdziem czekał na wysłańca z Londynu.
„Poznałem go po ręce zwieszonej na temblaku; wymówiłem hasło, on wsiadł bez nieufności ze mną i w drodze z dworca kolei na ulicę Montorgueil zabiłem go, aby mu zabrać papiery.
„Reszta jest wam wiadoma.
„Teraz wyprowadźmy wniosek.
„Od razu natrafiłem na swój ideał, na ogromny interes, który mnie zbogaci, jeżeli będę miał w nim udział.
„Czy macie mnie za zdolnego do poprowadzenia dobrze tego interesu, przy waszych radach i waszem doświadczeniu.
„Macie mnie za godnego do zastąpienia tego, któregom zabił i obdarzycie mnie ufnością, jaką on posiadał?
„Powiadam powtórnie; decydujcie.
Lartigues wyciągnął rękę do młodzieńca.
— Zasługujesz na moją zupełną sympatję, kochany panie — zawołał — i ja jej skąpić nie będę. Lubię twoją naturę skorą do działania, a energja twoja mnie zachwyca! Takim byłem w twoim wieku, jakim pan jesteś. Zdaje mi się, że w tobie odżywam i gdybym miał syna, chciałbym, aby był do pana podobnym.
— Dziękuję za dobrą opinję, panie Thermis, ja ją usprawiedliwię — odpowiedział Maurycy ściskając z wylaniem podaną mu rękę.
— Ja także pana oceniam — rzekł Verdier z kolei.
— Posiadasz szybkość decydowania się, zręczność i zimną krew. Są to cenne przymioty, które cię według mnie czynią godnym uzyskania łaski, o którą prosisz.
— Zatem przyjmujecie mnie do siebie — zawołał młodzieniec promieniejąc.
— Do diabła! pilno panu.
— Jakto!
— Pomyśl, że ja i Thermis nie jesteśmy sami.
— Jest was tylko czterech.
— Tak, ale dwaj z innych czterech nie znają cię jeszcze, a oni tak samo należą do narady jak i my. Nie możemy nic bez nich decydować.
— Cóż dalej! — rzekł Maurycy niecierpliwie.