Strona:X de Montépin Tajemnica grobowca.djvu/81

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

„Przepyszny interes. Jak zwykle złożyć korespondencję na cmentarzu Pere-Lachaisę w grobowcu Kurawiewów, w cymborjum ołtarza. V*** pójdzie ją zbadać i złoży tam swoją odpowiedź. Unikać spotkania i skompromitowania się. Ten sposób skomunikowania się uczyni niemożebnem wszelką niespodziankę. Wysłaniec z Londynu będzie wkrótce w Paryżu“.
— Pojmujecie panowie doskonale — mówił dalej Maurycy — że to musiało w najwyższym stopniu obudzić moją ciekawość. Najtrudniejszą rzeczą było wyszukanie grobowca, aby w nim śledzić wasze kroki albo kroki tych, którym będzie poruczonem zanieść tam waszą korespondencję.
Było to trudnem, ale nie niemożebnem.
Odkryłem sposób.
Nie będąc uczonym polyglotą, mówię dosyć łatwo kilkoma językami, a między niemi po angielsku, po rusku i po włosku.
Ucharakteryzowałem sobie twarz, ubrałem się w kostium angielskiego turysty i udałem się na cmentarz Pere-Lachaise, gdziem zaczął rozprawiać z dozorcą dziwaczną francuzczyzną, z akcentem brytańskim, mówiąc mu, że życzę sobie zwiedzić najważniejsze grobowce cmentarza.
Dozorca wydawał, się zdziwiony tą posępną fantazją wśród zimy, niemniej jednak dał mi przewodnika, który mi przez dwie godziny kazał podziwiać piękności nekropolu, prowadząc mnie od grobowca do grobowca i mogę was zapewnić, że objaśnienia jego były niewyczerpane. Co za gaduła! — zaledwie mi dał możność wtrącenia jednego ao yes!... Cmentarz to majątek tych ludzi, oni z niego żyją... znają wszystkie jego zakątki. Dałem dozorcy do zrozumienia, że życzyłbym sobie zobaczyć grobowiec rodziny Kurawiewów Zaprowadził mnie do niego i z tego powodu opowiedział mi szczególniejszą historię, morderstwa hrabiny Kurawiew, popełnionego przez „dystyngowanego mordercę“. To jest jego wyrażenie. Czy ono się panom nie wydaje oryginalnem?
Usłyszawszy ostatnie zdanie Maurycego, Lartigues nie mógł powstrzymać dreszczu.
— Następnie powiedział mi, że ekshumacja ciała hrabiny i przewiezienie jej do Rosji, nastąpiło w rok po jej gwałtownej śmierci.
Wsunąłem przewodnikowi w rękę dziesięć franków i opuściłem cmentarz.
Wszytko to poprowadzone było bardzo zręcznie! — rzekł Lartigues. — Słucham pana z wielką przyjemnością. Zachwyca mnie pańska działalność w dwudziestu latach i my byliśmy tacy sami.
— Nazajutrz zdjąłem za pomocą wosku odcisk zaniku — mówił dalej Maurycy — następnego dnia miałem klucz, który mi pozwalał wejść do grobu.... Przyniosłem pęk małych kluczyków, je-