Strona:X de Montépin Tajemnica grobowca.djvu/50

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

rą musiano tam złożyć w wigilję lub rano w dniu mojej tam bytności.
Wziął inny arkusz i mówił dalej;
— Oto jest teraz to, co kobieta ubrana czarno, nieznana posłanniczka, przynosiła w odpowiedzi na przedwczorajszą notę:
„Nr. 2. Wiem to tylko: obecność twoja pilna w Paryżu dla ważnego interesu. Odebrałem polecenie złożyć napowrót do grobowca Kurawiewow noty przeznaczone dla ciebie i potrzebne fundusze. Dołącza się sto tysięcy franków“.
Twarz młodzieńca rozjaśniła się.
— Sto tysięcy franków są tam — rzekł przerywając sobie znowu czytanie i dotykając lewą ręką szuflady swego biurka. Ładne a conto na majątek, który sobie obiecałem i które będzie tylko zaliczeniem.... Marzyłem o milionach, chcę je mieć i mieć je będę...
Po tym krótkim monologu zabrał się do dalszego czytania.
Nota brzmiała, jak następuje:
„Włożysz do cymborjum w grobowcu pokwitowanie z odbioru tej sumy. Dzisiejszej nocy o pierwszej nadzwyczajny wysłannik V... przyjedzie na stację kolei Północnej. Spotkasz się z nim i łatwo go poznasz po tem, że lewą rękę mieć będzie na temblaku. Przystąpiwszy do niego, zapytasz: Czy pan przybywasz z Chantilly? I odbierzesz od niego notę, zawierającą ostatnie rozkazy. Wysłannikiem tym będzie V....
— I zawsze zamiast podpisu V z dwiema gwiazdkami — szepnął młodzieniec. — Paszport, który schowałem, dowodzi tożsamości prawdziwej lub fałszywej i prędzej tej ostatniej, tak się niewątpliwie wydaje.... Niech djabli porwą, czy się kto o mego upomni...
I kładąc drugi papier na tym, który przeczytał, wziął się do trzeciego.
— Oto jest — rzekł cenny dokument, który miał człowiek z dworca kolei północnej i który mnie oświecił w ciemnościach, w których się błąkałem... Miałem przed sobą zagadkę, mając ten papier, mam jej rozwiązanie.
„To jest mój testament:
Ja, niżej podpisany zdrów na ciele i na umyśle, zamieszkały w Londynie w swoim własnym domu przy ulicy Regent-Street, wyrażam niniejszem swoją ostatnią wolę.
Rodzice moi zmarli już od dawna.
Nie miałem nigdy nikogo z rodzeństwa, prócz jedynej siostry.
Pragnąłem ją kochać i zbliżyć z tą siostrą dlatego, że ona stanowiła całą moją rodzinę. Jej prowadzenie zmusiło mnie do zerwania z nią wszelkich stosunków, a nawet do opuszczenia Paryża i Francji dla uniknięcia, aby hańba jej życia nie odbiła się na mnie; abym o niej nigdy więcej nie słyszał.
Dowiedziałem się jednak, że w roku 1858 fyszła zamąż, nadużywając niegodnie zaufania uczciwego człowieka i że z tego mał-