Strona:X de Montépin Tajemnica grobowca.djvu/476

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Ale żadną miarą nie mogę się przemódz, nie jestem w stanie być wesołą.
Pomińmy prędzej te wolno wlokące się godziny i przejdźmy odrazu do obiadu.
Zaproszonych osób było dwadzieścia. Maurycy zmarszczył brwi i przygryzał wargi. Matki jego nie było jeszcze i lękał się, ażeby ta niepojęta nieobecność nie dała powodu do różnych niekorzystnych domysłów. Na pięć minut przed obiadem Bressoles podszedł ko niemu z listem w ręku i rzekł:
— Niemiła wiadomość dla ciebie, kochany Maurycy.
Maurycy drgnął i zapytał, bardzo się przestraszywszy:
— Jaka wiadomość
— Otrzymałem list od twojej matki i donosi mi, że musi koniecznie jechać do Fontainebleau, dokąd ją notarjusz wzywa w bardzo ważnym interesie.
Młodzieniec zbladł.
— A! — rzekł — bardzo mi przykro. Mogłaby matka odłożyć przecie ten interes. Najważniejsza chyba dla niej jest obecność przy podpisywaniu aktu ślubnego.
— Uspokój się, — mój drogi — mówił dalej budowniczy — matka twoja dodaje w końcu, że przy podpisywaniu będzie. Nie zdąży tylko na obiad; i prosi mnie, ażebym za nią przeprosił mych krewnych.
— Ha, pogódźmy się z losem, kiedy nie może być inaczej! — rzekł Maurycy, zupełnie już uspokojony.
Do stołu zasiedli o siódmej. Obiad trwał do dziewiątej. Kiedy z pokoju jadalnego przechodzono do salonu, zjeżdżali się już goście, zaproszeni na wieczór. W miarę tego, jak czas upływał, Marja znowu traciła odwagę.
Z roztargnieniem odpowiadając na przywitania przybywających osób, nie spuszczała oczu ze drzwi pierwszej sali. Każdej chwili spodziewała się zobaczyć wybawcę. Daremna nadzieja. Nikt się nie zjawił, ażeby ją wybawić od cierpień, dręczących jej serce. O dziesiątej przyjechał notarjusz. Teraz i Maurycy był już bardzo rozgorączkowany z niecierpliwości. Matka nie przyjeżdżała, dla czego? Wybiła wpół do jedenastej, zaczęto szeptać, spoglądać na młodzieńca. Bressoles dostrzegł jego niepokój i zbliżył się ku niemu.
— Nieobecność matki twojej przestrasza mnie — rzekł — mój drogi. Sądząc z jej listu, niepodobna tego opóźnienia pojąć. Czy się z nią co nie stało
Maurycy zbladł, na myśl, że Lartigues i Verdier mogli się spotkać z agentką. Nie przeszkadzało mu to jednak odpowiedzieć:
— E! nie mamy się czego niepokoić! Z Fontainebleau pociąg przychodzi o wpół do jedenastej. Ze stacji kolei żelaznej na ulicę