Strona:X de Montépin Tajemnica grobowca.djvu/463

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
XLVIII.

Pani Rosier chciała jeszcze nie wierzyć, ale niepodobna było jej wątpić. Jakim sposobem Maurycy zetknął się z tymi złoczyńcami? Nieszczęsna matka wciąż zadawała sobie to pytanie. Rozerwany i sklejony list wyjaśnił zagadkę. Przeczytała list ten przy pomocy kratki znalezionej w notesie młodzieńca i wyszła na jaw prawda; Maurycemu udało się pochwycić tajemnicę „Pięciu“.
Dla brania udziału w zyskach część zbrodni wziął na siebie i wybrał, a przynajmniej przyjął część najcięższą, najpotworniejszą. Pani Rosier odczytując do końca wszystkie znalezione dokumenty, miała na twarzy wyraz straszliwego spokoju. Był to jednak tylko pozór, w głowie jej huczała burza.
Włożyła papiery do kieszeni swego ubrania męskiego i wstała. Okropnie była bladą. Oczy tylko pozostały żywe w obumarłem ciele i gorzały ogniem ponurym.
— I cóż, pani dyrektorowo? — spytał Galoubet, widząc, że pani Rosier wstała — czy się nam poszczęściło? Ma pani te dowody których pani szukała?
— Mam — odpowiedziała nieszczęśliwa matka — tu są wszystkie dowody.
— A u kogo my tu jesteśmy, pani dyrektorowo? — jeżeli wolno zapytać!
— U wspólnika Lartiguesa i Verdiera — odpowiedziała agentka zimno — u zbrodniarza.
— A czy wie pani, gdzie ich wszystkich będzie można złapać? — zapytał Galoubet.
Pani Rosier drgnęła.
— Gdzie ich wszystkich złapać? — powtórzyła. — Tak, trzeba ich schwytać! O, gdybym tylko miała adres kapitana Van Broke.
Osunęła się znowu na krzesło, z którego tylko co wstała, wzięła notes, z którego wypadła kartka, i zaczęła przerzucać kartki, przyglądając się każdej notatce zapisanej na stronnicach.
— Nareszcie! — wykrzyknęła nagle.
Wyczytała te wyrazy, których znaczenie było dla niej zupełnie zrozumiałe:
Kap. V. — B. 22 ul. Surennes.
Niepodobna sobie było nie wytłumaczyć owej notatki w taki sposób:
„Kapitan Van Broke. 22 ul. Surennes“.