Strona:X de Montépin Tajemnica grobowca.djvu/45

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Słuchając tego opisu pan de Gibray, naczelnik wydziału śledczego, komisarz do spraw sądowych, i dwaj agenci nie mogli powstrzymać gestu zadziwienia.
— Ależ — zawołał sędzia śledczy — ten rysopis zgadza się zupełnie z rysopisem danym przez stangreta z ulicy Ernestyny.
— Kroćset — rzekł Jodelet półgłosem, ale dosyć głośno, aby zostać usłyszanym — ja dobrze mówiłem, że mężczyzna i kobieta zostali zamordowani tą samą ręką i tą samą bronią... Ten jasny blondyn jest ich mordercą.
— Czyś pan słyszał młodzieńca mówiącego? — zapytał sędzia śledczy kupca przyborów żałobnych.
— Słyszałem, proszę pana, w sklepie, gdy wyjął sakiewkę, płacąc za sprawunek złotą czterdziestofrankową z której mu moja żona wydała resztę.
— A! zapłacił sztuką czterdziestofrankową?
— Tak jest, panie, i nawet zdaje mi się, że ich miał sporo w woreczku.
Jedna z nich posłużyła do oddalenia stangreta przy ulicy Montorgueil.... — szepnął Jodelet.
— Czy dobrze mówił po francusku? — spytał sędzia śledczy.
— Bardzo dobrze, lecz cudzoziemskim akcentem, który mi się wydawał podobnym do akcentu północnego, jednak nie mogę zaręczyć.
— To ten, którego szukamy — rzekł naczelnik wydziału śledczego. — Interes się upraszcza, gdyż mamy szukać tylko jednego sprawcy.
— Tak — odparł de Gibray — tylko ten jegomość otoczył się taką tajemnicą, że trudno będzie go wyszukać.
Zobaczymy. Młody, blondynek jest przebiegły, to rzecz pewna, ale i my będziemy również przebiegli.
— Czy pan potrzebuje jeszcze co odemnie? — zapytał Letellier.
— Tak, na chwilkę. Poproszę pana, abyś się z nami pofatygował do kancelarii, pana nadzorcy cmentarza dla podpisania protokółu śledczego i dziękuję panu żeś nam dał dobrowolnie objaśnienia które nas ogromnie posunęły w naszych poszukiwaniach.
— Cieszy mnie, że mogłem być panom użytecznym i jestem na panów rozkazy — odpowiedział kamieniarz. — Jeżeli kiedykolwiek ujrzę zbrodniarza, nie stracę go z oka i każę go natychmiast aresztować...
— Trzebaby zamknąć dobrze te drzwi — rzekł sędzia śledczy do ślusarza, który zapytał:
— Czy trzeba zamek przybić napowrót?
— Nie, zatrzymamy go jako „corpus delicti“. Tylko pan przymknij tak, aby można przyłożyć pieczęcie.
— To bardzo łatwo.
— Więc się pan pospiesz!