Strona:X de Montépin Tajemnica grobowca.djvu/411

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Poszli, pisarz pierwszy, a za nim pani Dubieuf, i Billiot.
Na komodzie już nie było listu. Przełożona przymknęła drzwi za sobą.
— Nie wyjęła pani klucza ze drzwi? — zapytał Billiot.
— O, u mnie służą ludzie nieposzlakowanej uczciwości.
Spis skończył się bardzo prędko. Urzędnicy dziękowali pani Dubieuf tak uprzejmie, że ich odprowadziła aż do przedpokoju. Zamiast jednak wyjść do następnego domu dla załatwienia czynności, które tak gorliwie spełnili na pensji, udali się na ulicę Varennes i zatrzymali się przed furtką małego pałacyku, gdzie mieszkał rzekomy kapitan Van Broke. Billiot wyjął z kieszeni klucz — otworzyli drwi i wraz ze swym towarzyszem znikł we wnętrzu. Czytelnicy domyślają się już, co to byli za ludzie, którzy podali się za urzędników, delegowanych do spisu drzwi i okien. Lartigues i Verdier, doskonale przebrani i ucharakteryzowani wybornie, wykonywując ściśle plan przez Maurycego ułożony, zwiedzili pensję od piwnicy do strychu i obejrzeli pokój Symeony.
— I cóż powiesz — rzekł Verdier — dobrze odegraliśmy nasze role?
— Tak, — odpowiedział Lartigues — i lepiej nawet, niż myślisz.
Wyjął z kieszeni jakiś papier.
— Co chcesz przez to powiedzieć?
— Wiemy teraz, gdzie się znajduje Symeona, i mamy dowód, że hrabia Iwan jest w Paryżu.
— Jakto?
— Przeczytaj ten list!
Lartigues oddał wspólnikowi list, skradziony w pokoju Symeony List ten znany jest naszym czytelnikom. Prosił w nim hrabia Iwan Symeonę, ażeby przyszła do Gabrjela Servais w niedziele koło południa.
— Ho, ho! — rzekł Verdier — to mi się wydaje dziwnem! mowa tu o Albercie de Gibray i Marji Bressoles, a Symeona wmieszana jest w to wszystko, co się koło nas dzieje. Gdzie się ukrywa hrabia Iwan, o którym myśleliśmy, że daleko od Paryża przebywa? Te tajemnice wyjaśnić należy. Od tego zawisło nasze położenie.
— Pojmowałem to i dla tego zabrałem list.
— Co to za jeden ten Servais?
— Malarz, u którego Symeona była za modelkę i przyjaciel Alberta de Gibray.
— Czy czasem nie ocalał Albert, chociaż doktorzy na śmierć go skazali? może co knują przeciw Maurycemu?
— Nic nie wiem, ale wydaje mi się to możebem, prawie prawdopodobnem. Trzeba się koniecznie z Maurycym zobaczyć. Trzeba z nim koniecznie pomówić, trzeba raz postanowić, kiedy zaczniemy działać przeciw Symeonie.