Strona:X de Montépin Tajemnica grobowca.djvu/370

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
XI.

Lartigues i Verdier, pojechawszy wodą, a nie koleją żelazną, pozostali daleko po za panią Rosier. Obeszła już wiele miejsc, kiedy oni dopiero znaleźli się przy pierwszych domach, otaczających drogę, nieopodal od kanału Saint-Maure, na drugim brzegu Marny, obok drogi do Creteullie.
— Ot i łódka — rzekł Verdier, wskazując na łodzie, stojące u brzegu.
— A naprzeciwko karczmy — dodał Lartigues — zawołamy o pomoc.
— A potem się napijemy — dodał Verdier. — Od chodzenia pić mi się chce wściekle.
Obaj koledzy podążyli do karczemki, która należała do marsylijczyka Cabussona. Galoubet i Sylwan Cornu siedzieli na otwarłem powietrzu w altance, jeszcze nie zarosłej winem, a gospodarz z kuflem w ręce opowiadał im z zapałem dykteryjki. Przyboczni Aime Joubert śmiali się z opowiadań Cabussona, podniecając gadatliwość obfitemi kolejkami wina. Zobaczywszy dwóch nowych gości, marsylijczyk wcale się nie trudził ażeby wstać. Krzyknął tylko głośno, stuknąwszy o stół kuflem:
— Hej, pani Cabusson! goście, do djabła!... Uważaj lepiej, stara! — i ciągnął dalej rozpoczętą rozmowę.
— Piwa! — odpowiedział Lartigues.
— W sali — czy w ogrodzie?
— W ogrodzie.
— Zaraz panu służę.
Pani Cabusson przyniosła butelkę i dwa kufle, które postawiła na prostym, niepomalowanym stole. Galoubet i Sylwan Cornu siedzieli tyłem do Verdiera i Lartiguesa, wcale się nie interesując ich obecnością. Zdarzyła się jednak pewna okoliczność, która zmieniła w tym względzie usposobienie Galoubeta i nakłoniła go, ażeby się na inne miejsce przesiąść.
— Ta przechadzka rozwiązała mi nogi — mówił Verdier, popijając piwo strasburskie z kufla. — Zadowolony jestem, żeśmy inną drogą pojechali.
Słowa te były nic nie znaczące, ale dźwięk głosu nakłonił Galoubeta do nadstawienia uszu. Obrócił się więc zwolna i spojrzał na człowieka, który te słowa wypowiedział. Verdier ucharakteryzowany i w ubraniu podobnym do kapitalisty z Marais, wcale nie podobny do fałszywego opata, którego rysy Galoubet tak dobrze znał.