Strona:X de Montépin Tajemnica grobowca.djvu/277

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Czego się tak bać zaraz bez żadnego powodu? Na maskaradzie wiele rzeczy uchodzi i zbyt okrutna skromność wcale tu nie na miejscu. Pani jesteś sama i ja sam. Możemy być dla siebie towarzystwem. Zgoda?
Aime Joubert chciała czemprędzej odejść, nie chcąc słuchać zuchwalca, ale głos jego głos przykuł ją na miejscu.
Dreszcz przebiegł po jej ciele, serce zabiło z siłą straszną. Krople potu wystąpiły na czoło.
Tego wrażenia Lartigues nie zauważył, ale nie uszło ono uwagi Verdiera.
Aime Joubert milczała. Gdyby w tej chwili maskę z niej zdjęto — twarz jej wydawałaby się straszną.
Nie słuchała, co mówił Lartigues, nie słyszała jego słów.
Ją uderzył tylko dźwięk tego głosu, co rozlegał się w jej uszach, jak dzwon pogrzebowy.
Zęby szczękały jej z przerażenia. Mówiła sobie w myśli:
— Przecież nie śpię... przecież nie zwariowałam... to mówi on.... to on!... Lartigues! Niepodobna, ażeby kto inny miał taki głos, jak on!
Wspólnik Verdiera mówił dalej:
— Dlaczego piękne domino milczy? Pewny jestem, że jesteś pani cudną. Bądźże grzeczną i odpowiadaj mi... Chodzi tu o sto luidorów! Założyłem się, że pani jesteś kobietą uczciwą, żeś mężatka i żeś przyjechała tu po to jedynie, ażeby męża złapać na gorącym uczynku, nieprawdaż? Wygrałem, czy przegrałem?
W ciężkiem była agentka położeniu.
Jak najzupełniejszą miała pewność, że przed nią stoi Lartigues, śmiertelny wróg, którego od tak dawna szukała, którego znaleźć pragnęła za jakąbądź cenę.
Tuż przy niej był i nie mogła nic z nim uczynić, bo dobrowolnie rozstała się z pomocnikami swymi, Jodeletem, Martelem, Sylwanem Cornu i Galoubetem.
Drżąc z przerażenia, wzięła pod rękę człowieka, w którym poznała Lartiguesa.
— Przekonam się, czy się nie mylę — pomyślała. — Nędznik, który mię zgubił, miał bliznę na wielkim palcu u lewej ręki.
I zmienionym zupełnie głosem wyszeptała:
— A! pan się założyłeś, że jestem mężatką i że przyjechałam tu jedynie z zazdrości?
— Tak, i cóż, wygrałem?
— Być może.
To nie odpowiedź!
— A co mówił pański przeciwnik?
— Że pani szuka przygód. Cóż, przegrał?
Zamiast odpowiedzi, Aime Joubert spytała:
— Zakład o sto luidorów?