— Panie sędzio, niewinny jestem, jak nowonarodzone dziecko.
— W tej chwili jeszcze nie mamy przeciw wam żadnych dowodów rzeczowych.
— Widzi pan sędzia.
— Ale będziemy je mieli niedługo z łatwością. Powiedzcie mi co to za człowiek znajduję się w Mordze, a ja być może, umorzę waszą sprawę i każę was uwolnić.
Zdaje mi się, że poznałem tego człowieka, ale potrzebowałbym go widzieć zbliska, aby się przekonać, czym się nie omylił.
— To z łatwością można będzie uczynić — odpowiedział Gibray.
Napisał kilka wyrazów na kawałku papieru, włożył go do koperty i zaadresował.
Potem zadzwonił.
Weszli żołnierze.
— Weźcie ten list — rzekł Paweł de Gibray, — oddajcie to dozorcy Morgi, dokąd odprowadzicie tych oto aresztantów. Kiedy już nie będą tam potrzebni, przyjdziecie z nimi tu napowrót.
W Mordze dozorca wskutek listu de Gibraya‘a zaprowadził Galoubeta i Cornu do sali, gdzie odbywają się sekcje nad trupami.
Sylwan kręcił się około zwłok, przyglądał się tatuowaniu, które sam zrobił, jak ręczył, potem przypatrywał się lewej stronie twarzy i zawołał:
— Nie, nie omyliłem się, jeden z kolegów w kaźni ukąsił go w gniewie i odgryzł lewą część ucha. Patrz, oto ta blizna.
— Więc nie mamy już co więcej tu robić! — podchwycił Galoubet.
— Chodźmy.
Pod konwojem dwóch żołnierzy wrócili do sądu.
Idąc wzdłuż wybrzeża, Galoubet wznowił z swym kolegą po cichu rozmowę.
— Jeżeli wstąpimy do policji dla dostarczania wiadomości, to dadzą nam pensję?
— Naturalnie. Przecież nie możesz żyć powietrzem, jak się wyrzeczesz swego fachu! Będziesz dostawał i stałą płacę i nagrody, jak przez ciebie złapią jakiego złodzieja lub zbiega.
— No, jeśli mnie wezmą za szpiega, to już ja się z tym rozprawię, jeżeli go spotkam.
— A z kim to takim?
— Znasz tego fałszywego opata, cośmy go to spotkali z Joinville-le-Point. Powiedział mi, że go biorę za kogo innego, że się mylę i nie dał mi trzech franków. Nie, ja się wcale nie omyliłem, a jeśli nie zrobiłem wtedy skandalu, to tylko dlatego, że się bałem sam dostać po skórze. A wtedy byłoby kiepsko. No, teraz gdybym go spotkał! Był pod dozorem policyjnym, ale niezawodnie musiał im uciec. Bardzobym nawet chciał wstąpić do policji. Człek nie taki już młody, a to dałoby kawał chleba na starość.
Weszli do gabinetu sędziego śledczego.
Strona:X de Montépin Tajemnica grobowca.djvu/263
Wygląd
Ta strona została skorygowana.