Strona:X de Montépin Tajemnica grobowca.djvu/240

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Gibray, naczelnik policji śledczej, komisarz do spraw sądowych, hrabia Iwan i dozorca osunęli się za próg, ażeby nie przeszkadzać poszukiwaniom agentki.
Ta przestawiła krzesła i podniosła dywan.
Nagle krzyknęła, uklękła i z pośród szpar posadzki podniosła kamyczek niebieski, wielkości siemienia konopnego.
— Co panu znalazła? — skwapliwie spytał Gibray.
— Turkusik, którego brakowało w spince.
— Doprawdy?
— Niech pan zobaczy!
Aime Joubert wstała, wyjęła z portmonetki spinkę i w puste miejsce włożyła turkusik.
— To nam dowodzi, że spinka należy do mordercy — rzekła — zresztą nie wątpiłam o tem. Moje poszukiwania są tu już ukończone — proszę panów, ale czasu, zdaje się, nie straciłam na darmo.
Hrabia Iwan wziął spinkę do ręki i przez binokle przyjrzał się jej ze wszystkich stron.
— To rzecz elegancka i wykwintna — wyrzekł.
— Bardzo wykwintna, a zatem łatwo ją poznać, co czyni przedmiot ten nieoszacowanym — odpowiedziała pani Rosier, chowając tę drobnostkę do portmonetki.
— Czy pan dziś ma czas, panie hrabio, o jedenastej? — dodała.
— Mam.
— To niech pan z łaski swej przyjedzie karetką dziś wieczorem o jedenastej na róg ulicy Meslay i św. Marcina.
— Będę o oznaczonej godzinie we wskazanem miejscu! — odrzekł hrabia Iwan.
Kiedy opuszczono grobowiec, hrabia Iwan odezwał się do Pawła de Gibray:
— Teraz, kiedy pan wszystko widział, czy pozwoli pan na to, o co proszę?
— Nie wiem, dlaczego miałbym panu odmówić — odpowiedział sędzia śledczy.
— Panie dozorco! — dodał — robotnicy, przysłani przez hrabiego, poczynią w grobowcu poprawki, jakie uzna hrabia za stosowne.
— Dziękuję! — odrzekł Iwan i oddalił się.
Reszta pozostałych udała się do kancelarii dozorcy.
Aime Joubert znalazłszy się sama z trzema swymi towarzyszami, wydobyła z pugilaresu list, który napisała w przeddzień i podała go sędziemu śledczemu.
— Niech pan będzie łaskaw przeczytać go głośno — rzekła.
— Co pan widzi w tem?
— Oto list kupiecki, napisany bardzo lichym stylem przez kogoś handlującego.
— Nic w tem niema podejrzanego.