Strona:X de Montépin Tajemnica grobowca.djvu/167

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

część swego majątku, ażeby przyspieszyć chwilkę pójścia do sędziego śledczego.
Wkrótce potem, jak rozedniało, usłyszał trzask klucza w potężnym zamku.
Drzwi otworzyły się....
Wszedł woźny.
Iwan zaczął się wypytywać, ale nie otrzymał żadnej odpowiedzi, bo woźnemu nakazano milczenie.
To uporczywe milczenie jeszcze bardziej rozdrażniło hrabiego i z trudnością zdołał hamować swój gniew.
O godzinie dziewiątej przyniesiono mu jedzenie, którego nie tknął.
W dwie godziny później drzwi się znowu otworzyły i wszedł dozorca więzienny z dwoma żołnierzami.
— Czego chcecie? — zapytał Rosjanin.
— Ma pan być zaprowadzony do sędziego śledczego.
A! nareszcie — zawołał młodzieniec — jestem gotów...
Rzucił się do wyjścia.
Dozorca zatrzymał go i rzekł z brutalnym śmiechem:
— Pozwól pan, niech się pan nie spieszy, trzeba wprzód dopełnić maleńkiej formalności.
I z miną drwiącą potrząsał stalowym łańcuchem, który trzymał w ręce.
Hrabia spojrzał na niego i nie zrozumiał.
— Formalność? — szepnął.
— A tak!
— Jaką?
— Włożymy panu kajdanki.
Hrabia zbladł i cofnął się o krok jeden.
— Ja mam włożyć na siebie kajdanki... nigdy!...
— E! tylko pan nie rób grymasów! — sucho rzekł dozorca. — Co tu gadać! tu trzeba robić co każą! Ja także spełniać muszę rozkazy. Rodzonemu ojcu włożyłbym kajdanki gdyby kazano. I panu włożę przemocą, jeżeli dobrowolnie nie zechcesz. No, dawaj pan ręce, a prędzej!
Hrabia, nie posiadając się z gniewu, patrzył na ordynarnego człowieka.
Jak w przeddzień, kiedy go przyszli aresztować, tak i teraz zrozumiał, że wszelka walka z przemocą jest niemożebną i skończyć się może tylko sromotną porażką.
Lepiej było ustąpić i w ten sposób położyć kres strasznemu położeniu.
Nie mówiąc już ani słowa, z pogardliwym uśmiechem podał ręce dozorcy; pomimo jednak zupełnej cierpliwości, w jaką się chciał uzbroić, wzdrygnął się całem ciałem, gdy stal dotknęła jego rąk, pałających od gorączki.