Strona:X de Montépin Tajemnica grobowca.djvu/163

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
XLIII.

Hrabia wstał bardzo spokojnie i zwracając się do tego, który szedł pierwszy we wstędze trójkolorowej, będącej oznaką urzędu zapytał:
— Kto pan jesteś i czego pan sobie życzy?
— Jestem komisarzem do spraw sądowych — odparł tenże — i chciałbym wiedzieć, kto z panów jest hrabią Smoiłowem.
— Ja nim jestem! — odpowiedział hrabia Iwan.
— Tak, to on — szepnął Letellier do ucha komisarza.
Ten przystąpił do hrabiego i wyrzekł uroczyście:
— W imieniu prawa aresztuję pana!
Gdyby piorun uderzył w stół wśród biesiadników, nie sprawiłby takiego wrażenia, jak te proste słowa. Z ust wszystkich wyrwał się okrzyk przerażenia.
Tylko jeden Maurycy poczuł niewysłowioną ulgę. Wypuścił nóż, który konwulsyjnie trzymał w palcach i po raz pierwszy od kliku sekund odetchnął pełną piersią.
Hrabia zbladł wielce.
— Ja mam być aresztowany! — zawołał z pogardliwą dumą oszalałeś pan! Jakiem prawem mnie pan aresztujesz?
— Mam przy sobie rozkaz.
Wicehrabia Guy d‘Arfeuille uznał za właściwe się wmieszać.
— Panie komisarzu — rzekł — nikt bardziej odemnie nie szanuje prawa i jego przedstawicieli, ale pozwól pan sobie powiedzieć, że zapewne omyłka jakaś tu zachodzi, podobieństwo jakieś pozorne, które łatwo da się wyjaśnić. Przyjaciel nasz stoi ponad wszelkie podejrzeniami...
— Milcz pan! — przerwał sucho komisarz — Nie będę się z panem wdawał w rozprawy.
— O cóż więc jestem oskarżony? — zapytał Hrabia, pozornie zachowując spokój, choć usta i ręce mu drżały.
— Nie do mnie należy mówić o tem panu.
— Ale ja wiedzieć chcę.
— O, bądź pan spokojny, dowiesz się pan wkrótce, kiedy pan udajesz, że nie wiesz o niczem.
— Nie wiem, przysięgam panu.
— Niech i tak będzie.
— Powiedz mi pan przynajmniej, co pan chce ze mną zrobić?
— Sędzia śledczy panu powie. Chodźmy. Najprzód zawieziemy pana do aresztu w prefekturze.