Strona:X de Montépin Marta.djvu/289

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
XXI.

Tegoż dnia w willi Neuilly Filip de Nayle pracował żarliwie nad czytaniem obszernego tomu Traktatu Kryptografji. Właśnie zajęty był ostatnią częścią tego dzieła, w której opisywano: Metody i systemy, używane w dyplomacji, metodę Juljusza Cezara, metodę japońską, metodę równoległoboków, metodę Scootha, metodę Walerego Grousfelda, metodę lorda Bacona, metodę dzielników, i t. d.
Zatopił się w czytaniu wszystkich tych systemów, ale żaden z nich nie objaśnił go dostatecznie.
Wtedy przeszedł do ogólnych uwag.
Jeden z paragrafów zastanowił go bardzo:
„Kilka gabinetów posługuje się dla korespondencji cyfrowanej z góry oznaczonym słownikiem, którego wydanie bądź w języku francuskim lub w obcym jest ściśle wskazane. Wtenczas dosyć dwóch cyfr, dla oznaczenia strony i miejsca wyrazu“.
Filip drgnął.
— Dwie cyfry, rzekł. To musi być metoda słownikowa. Ale jaki słownik? angielski? włoski? francuski? jak się dowiedzieć? Oczy jego zatrzymały się na literach P. L., stojących na czele po lewej stronie pierwszej cyfry.
— P. L. Co mogą oznaczać te dwie litery? Czy wskazują jakie dzieło, czy jaki słownik?
Błyskawica przeszła mu przez głowę.
— Piotr Larousse! rzekł nagle. Gdyby to było?
Młodzieniec miał w swej bibljotece cały komplet licznych tomów wielkiego słownika Laroussa. Wziął z