Strona:X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu/374

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

będzie mógł się domyślić. Zkądżeby zresztą mógł przypuszczać, że to ja jestem w takiem miejscu zabawy?.. A ja ciągle przy nim będę... Przemówię doń w imieniu matki... zaklnę go na jej pamięć... muszę go wzruszyć... musi mnie wysłuchać... musi mi być posłusznym!..
W okolicznościach poważnych, gdy się poweźmie jakie postanowienie, które, jak nam się zdaje zażegnać może niebezpieczeństwo, wtedy wszystko nam się poczyna przedstawiać przez różowy pryzmat nadziei i w tych złudnych często odbłyskach, przyszłość wygląda mniej ponuro.
Odkąd Berta wydobyła się z odmętu myśli, zapragnęła czemprędzej już usunąć wszelkie materyalne przeszkody, sprzeciwiające się jej przedsięwzięciu.
Dla kobiety uczciwej i dla kobiety z wielkiego świata trudnem to rzeczywiście, prawie niemożebnem jest, wśród czujności licznych służących, ukryć się pod maskę i domino i wymknąć ukradkiem z pałacu w nocy, ażeby udać się na bal maskowy lub dokąd indziej.
Nadomiar, pani de Nathon musiała działać sama. Trzeba jej było jaknajzupełniej ukrywać się przed tymi, co ją otaczają, przed mężem, przed córką, przed służbą. Trzeba było jej samej wszystko przewidzieć, wszystko przygotować i wszystko wykonać bez niczyjej pomocy.
Przedewszystkiem chodziło o maskę i domino, musiała najprzód o nie się wystarać. Już się ubrała, ażeby pójść do magazynu z wynajmem kostjumów, gdy sobie przypomniała, że przypadek, który jej tak rzadko sprzyjał, tym razem może jej oddać usługę.