Strona:X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu/329

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Tylko co powiedziałaś, że w ręku swem miałam zupełnie cały los twój!.. Wiedziałam, że jeżeli nie zaślubisz hrabiego de Nathon, którego kochałaś, życie twe złamane będzie na zawsze... I przy mej miłości dla ciebie, nie miałam odwagi grać w otwarte karty, gdy stawką było twoje życie...
— Więc?. — powtórzyła Berta rozgorączkowana.
— Oszukałam... skłamałam... — szepnęła baronowa głosem słabym jak oddech.
Gwałtowny dreszcz wstrząsnął całem ciałem pani de Nathon.
— Blanko! — zawołała — co ty mówisz? Boję się zrozumieć!.. Dokończ, uspokój mnie!..
— Zdradziłam twoje zaufanie... — mówiła dalej pani de Vergy. — Twoją wolę zastąpiłam swoją... zgasiłam światło, które tyś chciała rozniecić...
— Więc mój list?..
— Nie oddałam go wcale.
Berta, ugodzona w samo serce, wydała głuchy okrzyk i mimowolnie cofnęła się o kilka kroków, usuwając się od baronowej, wciąż klęczącej na dywanie.
Potem zbliżyła się i głosem dziwnym, złamanym, zmienionym prawie zupełnie, podchwyciła:
— Więc hrabia?..
— Hrabia nie wie o niczem.
Berta zachwiała się, upadła na krzesło, i załamując ręce, wyszeptała rozpaczliwie:
— O! jaka ja nieszczęśliwa!.. jaka ja nieszczęśliwa!.. Od pierwszego dnia, od pierwszej godziny, oszukiwałam tego, którego nad życie kocham! Teraz on miałby prawo patrzeć na mnie, jak na ohydną nędznicę, pożądającą za jakąbądź cenę jego majątku