Strona:X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu/224

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

niepospolity.. On musi być „czemś“ niezawodnie i bardzo byłoby mi dziwnem, gdyby za całą zaletę miał tylko wspaniałe konie...
— Tem dla niego lepiej — szepnęła Berta — ale choćby był poetą lub ministrem, nieznanym czy sławnym, cóż mnie on może obchodzić? Sława jest tylko dziełem ludzkiem, a wiesz, że ja potrafię tylko zachwycać się dziełami Bożemi...
Po skończonym spacerze dwie kuzynki, wracając do Bagnères, przejeżdżały obok hotelu „Pod Orłem“, położonego w sąsiedztwie hotelu Angielskiego, gdzie mieszkały.
W tem z hotelu „Pod Orłem“ wyszedł nieznajomy, o którym powyżej mówiliśmy i znów znalazł się po raz wtóry o kilka kroków od młodych kobiet.
Mając się za upoważnionego przez wzgląd na poprzednie spotkanie, ukłonił się. Odkłoniła się tylko baronowa. Berta nie widziała tego, czy też nie chciała widzieć.
Obiad wspólny, „table d’hôte“ w hotelu Angielskim, gromadził około sześćdziesięciu gości, a w tej liczbie znajdowało się kilka znakomitości. Między niemi jedno z pierwszych miejsc przypadało marszałkowi księciu de *** staremu przyjacielowi pana de Franoy, który się z nim spotkał w Bagnères po niewidzeniu się od lat dwudziestu.
Marszałek siadał przy stole naprzeciw hrabiego, który miał po prawej ręce Bertę. Za panną de Franoy stało krzesło baronowej, tak, że młode dziewczę siedziało między ojcem i kuzynką.
Nawiasem mówiąc, piękność panny de Franoy