Strona:X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu/21

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Porucznik po przyjściu do siebie dowiedział się różnych szczegółów, które podczas wypadków tej nocy aż nazbyt dramatycznej, wydawały mu się ciemnymi i prawie niezrozumiałymi.
Stary arab, popchnięty ku zdradzie przez podwójny fanatyzm rasy i religii, przyjął francuzów do swej siedziby z tą myślą, że ich co do jednego poświęci nienawiści dzikiej,
Beduini z sąsiednich pokoleń przybyli na wezwanie jego córki. W przeddzień odjazdu francuzów, korzystając z nieobecności oficerów, drzemki żołnierzy i niedbalstwa straży, ani myślących o niebezpieczeństwie, kilku arabów zakradło się do domku i schowali się jedni na tarasie, inni w izbie starca i zawczasu pozabijali klapy w sufitach.
Napad dokonany miał być w nocy, kiedy się huzarzy pośpią. Tymczasem wysłani na zwiady arabowie zdołali na sposób dusicieli indyjskich podpełznąć wśród ciemności do placówek, zadusić ich i przywiązać natychmiast do pni palm tak, że stojąc, wydawali się żywymi.
Wszystko przewidziane było i uskutecznione z wszelką przezornością, tak, iż francuzi mieli być wymordowani bez oporu, albo uwędzeni jak lisy w norze.
Tylko niespodziewane, opatrznościowe przebudzenie się porucznika, przeszkodziło ziścić się zupełnie tym piekielnym planom. Sebastyan, zaalarmowawszy żołnierzy, ocalił oddział. Czyn jego nie pozostał bez nagrody...
Zamianowano go kapitanem i kawalerem legii honorowej, poczem dano mu urlop, ażeby na czas