Strona:X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu/169

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

godzin, wybuchła. Oślepiająca błyskawica oświetliła horyzont niebios. Uderzył piorun i jak gdyby rozdarły się od niego nagromadzone chmury, deszcz ulewny począł lać strumieniami.
Przestraszona błyskawicą i hukiem piorunu, Berta krzyknęła z lekka; ale natychmiast odzyskała przytomność umysłu i, chwytając za rękę młodego oficera, rzekła doń:
— Chodź... chodź że prędko!..
I pociągnęła go za sobą.


XX.

Berta prowadziła Sebastyana do tego domku wiejskiego w ogrodzie, dokąd czytelnicy już nam towarzyszyli, a który mieścił fortepian, stalugi, zeszyty rysunkowe i w ogóle całe urządzenie artystyczne.
Kiedy tu weszli oboje, mieli już schronienie przed burzą, ale znaleźli się w zupełnej ciemności.
Zapalić świecy było niepodobna. Gdyby jenerał obudzony burzą, wyjrzał oknem, zauważyłby niezawodnie światełko, błyszczące z pawiloniku i powziąłby zaraz podejrzenie,
Chwilami błyskawice rozświetlały ten mały pokoik, potem ich przelotna światłość gasła i tem większe zapadały ciemności.
— Sebastyanie — szepnęło dziewczę, gdy drzwi zamknęli po za sobą — chociaż najprzykrzejszem miałoby być opowiedzenie rozmowy twej z moim ojcem,