Strona:Wyznania świętego Augustyna.djvu/432

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

z pokorą wyznaje, nie ku pożytkowi, lecz do jego zaguby mu posłużyły.
374 roku, weszło mu do rąk dzieło, owe to dziesięć kategoryj Arystotelesa, które tak trudne wydawały się drugim, że je za wykładem przez najbieglejszych mistrzów zaledwo zrozumieć zdołali; on sam jeden czytał je, bez cudzéj przewodni i pomocy tak łatwo zgłębił i zrozumiał, że im tego przez owych mistrzów udzielanego wykładu nie zazdrościł. Z czytania owych kategoryj nasiąkł błędném zdaniem materyjalném o istotach duchownych, które nie umysłem ani rozumem, ale zmysłami poznać usiłował, a nie mogąc wyobrazić sobie istoty duchownéj, wystawiał sobie przeto Boga, jako istotę rozciągłą i materyjalną. Biédził on się niemniéj dochodzeniem źródła, z którego wypływa złe przez nas popełniane; myśl jego spracowana głęboką rozwagą i badaniem tak zawikłanéj trudności, łatwo naprowadziła go na ten błąd: że wieczny i prawdziwy początek złego, który jest przeciwny Bogu jako samego tylko dobra początkowi, z Manicheuszami uznawać zaczął; i to było powodem, że się w tymże roku wmotał do ich kacerstwa, w którém blisko dziewięć lat strawił. Obiecywali mu ci heretycy na wszystko z dowodami na rozumie opartemi odpowiedzieć, wszystkie trudności jego dostojnie wyjaśnić, twierdząc, że to wszystko istna prawda, czego nauczali; acz jéj nigdy ani w ich sercu ani w uściech nie było. Użala on się na tych zwodzicieli w dziele do Honorata, którego namową swoją do tego zamętu błędów był pociągnął: „Wiadomo ci, pisze do niego, na jakiéj zasadzie uczepiliśmy się tych ludzi. . . .  Przez dziewięć lat prawie stroniłem od religii prawdziwéj dla fałszywego zarzutu, którym nas prawowiernych spotwarzali mówiąc: iż zamroczeni przesądami, wzgardziwszy światłem rozumu chwytamy się czegoś takiego, co nazywamy wiarą; kiedy u nich nie trzeba było wierzyć tylko rzeczom, które zgłębiono, i prawdom których miano pewne i jasne