Biada mi, że nawet o tém nie wiem, czego nie wiem! Owóż ty Boże świadkiem jesteś, że nie kłamię, że mowa moja zgadza się ze szczerością serca mojego: „Ty Panie pochodnię moję rozświecisz, ty Boże mój rozjaśnisz moje ciemności[1].“
Czyliż dusza moja nie wyznaje tobie Panie szczérze, że mierzę czas? prawdaż to mój Boże, że go mierzę, chociaż nie wiem co mierzę? Ruch ciała mierzę czasem, czyliż samego czasu mierzyć nie mogę? mógłżebym mierzyć trwałość ruchu ciała i jego przeciąg przechodu z jednego miejsca na drugie, jeżelibym nie przemierzył czasu, w którym się ten ruch odbywa? Ale sam czas czémże przemierzam? Czyliż czasem krótszym mierzymy czas dłuższy, właśnie jak łokciem mierzymy długość balki? albo jako krótka zgłoska zdaje nam się być miarą długiéj zgłoski, gdy mówimy że jest dwa razy dłuższa od krótkiéj. Tak też niemniéj długość, poematu mierzymy długością wiérszy, a długość wiérszy długością stóp, długość stóp długością zgłosek, długie zgłoski mierzymy krótkiemi, ale nie czynimy tego wymiaru na papierze, bo wtedy byłoby to mierzyć miejsca rozciągłości ale nie czas. Lecz kiedy wymówione słowa przemijają, wtedy właśnie mówimy: to poema jest długie, z tylu składa się wiérszy; ten wiérsz jest długi, bo z tylu stóp się składa, te stopy są długie bo tyle zgłosek obejmują, ta zgłoska jest długa, albowiem dwa razy jest dłuższa od krótkiéj.
Ale i tu jeszcze pojąć nie można pewnéj miary czasu, bo chociaż krótszy wiérsz, jeźli będzie z przedłużeniem wymawiany, dłuższy przeciąg czasu zajmie niźli wiérsz dłuższy, jeźli jest krócéj deklamowany. To samo mówić przystoi o poemacie, o stopie, o zgłosce. Z tego dorozumiewam się,
- ↑ Ps. 17, 29.