Strona:Wyznania świętego Augustyna.djvu/120

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

rza mnie odprowadzała. Usilnie przywiązała się do mnie ta biédna matka, chcąc mnie albo zatrzymać i wrócić, albo ze mną popłynąć; oszukałem ją udając, że nie mam innego celu, jedynie towarzyszę mojemu przyjacielowi, póki za i nadejściem piérwszego wiatru nie odpłynie. Skłamałem przed moją matką, ale przed jaką matką! tak tedy się wymoknąłem. Przebaczyłeś mi to z twego miłosierdzia; od morskiéj wody zatopu mnie bezecnych nieczystości pełnego, zachowując, abyś mnie do wody twéj łaski bespiecznie doprowadził; i ta łaska po mojém w niéj oczyszczeniu wysuszyć miała strumienie łez z oczu méj matki płynące, któremi każde miejsce swéj modlitwy codziennie za mnie przed obliczem twojém zlewała. Kiedy w żaden sposób do domu beze mnie powrócić nie chciała, z wielką trudnością ledwiem ją i namówił, aby w pobliskim naszego okrętu kościele ś. Cypryana, tę noc przepędziła. Téj saméj nocy cichaczem odpłynąłem: ona biedna modląc się i rzewnie płacząc pozostała! O cóż cię to mój Boże tylu łzami prosiła? zapewne abyś mi odpłynąć nie dozwolił? Aleś ty, według najwyższego wyroku twego, dotykając zawiązku najżywszego jéj pragnienia, nie zważał na ówczesne jéj prośby, abyś to zdziałał ze mną, o co twój majestat codziennie błagała.
Wiatr zawionął i rozdął żagle nasze, wkrótce brzegi zniknęły z przed oczu naszych. Przyszła ona rano na brzeg morski, prawie pełna boleści od żalu, łkaniem i skargami napełniała twe uszy nieubłagane jéj prośbą; boś ty ręką mnoich pożądliwości zawlókł mnie tam, gdzie im koniec podłożyć miałem, a zmysłową jéj pieczołowitość sprawiedliwą boleści rózgą uchłostał. Lubiła ona bardzo mieć mnie obecnego przy sobie matek zwyczajem, ale więcéj daleko od wielu matek: nie wiedziała biédna, jak wielką radość zgotowałeś dla niéj z oddalenia się mojego. Nie wiedziała o tém, i dla tego ów płacz, łkania i udręczenia oskarżały ją winną szczętów dziedzictwa owego grzechu Ewy, że z płaczem i