Strona:Wyznania świętego Augustyna.djvu/104

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

złączone jakby z podmiotem, jak widzimy w ciałach; właśnie jakbyś ty sam nie był twoją wielkością i twoją pięknością? wszakże ciał wielkość i piękność, istoty ciał nie składa, bo chociażby mniéj wielkiém i mniéj piękném było, czyliżby nie było ciałem? Brednią było to wszystko com o tobie myślał, ale nie prawdą; mojéj nędzy wymysłem, ale nie gruntem twéj wiecznéj szczęśliwości! Twój rozkaz na mnie się wypełnił: „aby mi ziemia oset i ciernie rodziła, bym pracą przychodził do mojego chleba [1].“

I na cóż mi prócz tego przydało się, żem czytał wszystkie dzieła o sztukach, które wyzwolonemi zowią, i łatwo rozumiałem te, które mi się czytać trafiło, nieszczęsny haniebnych własnych namiętności niewolnik Miałem przyjemność i uciechę w czytaniu ich, nie poznając zkądby to pochodziło, co w nich było prawdziwém i pewném. Obracałem tył do światła a twarz do oświéconych przedmiotów; zaczém moje oczy widząc je rozjaśnione, nie przyjmowały promieni światła. Wszystko więc comkolwiek czytał o sztuce wymowy i rozumowania, o jeometryi, o muzyce i rachunkach, zrozumiałem bez trudności, bez żadnego mistrza; ty wiész mój Boże, bo przenikłość pojęcia i bystrość rozumowania są twej hojności darem; alem z nich tobie ofiary nie składał, zaczém nie na mój pożytek, ale na zgubę moję raczéj mi służyły; ponieważem uzyskał w moję moc lepszą część mojego dziedzictwa, a odebrawszy ją z twych ręku „nie strzegłem siły méj ku chwale twojéj, [2]“ „alem poszedł od ciebie w daleką krainę ztrwonić ją [3]“ na lubieżnych nierządach. I do czegóż posłużyło mi tak wielkie dobro nie dobrze użyte? Nie doznawałem wprawdzie tych wielkich trudności, z jakiemi owych nauk zrozumienie przychodziło najpilniejszym i bystrym geniuszom; jedynie wtedy gdy im rozwiązać i wyjaśnić je chciałem, a najpojętniejszym był ten uczeń, który w tłumaczeniu, lepiéj od innych naśladować mnie zdołał.

  1. Ks. rodz. 3, 18.
  2. Ps. 58, 10.
  3. Łuk. 15, 13.