Przejdź do zawartości

Strona:Wywczasy młynowskie.djvu/232

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jego charakter szlachetny i rycerski, znam umysł pełen wzniosłości, ceniący w ludziach więcej piękne cnoty, przymioty duszy, aniżeli ponętną postać, powierzchowne wdzięki. Taki dobry, wyrozumiały, zacny i rozumny człowiek! Zresztą, czyżby go która inna kobieta zdołała lepiej ocenić i bardziej umiłować?“
Wśród takich trosk i obaw o miłość jego, nie zaniedbywała niewinnych starań, aby podnieść swą urodę, być wobec ukochanego świeżą, piękną. Gdy się spotkali, była potulna, uległa, wszystkim jego zachceniom czyniła zadosyć, oddawała mu się zupełnie całą swą istnością. Sądziła, że jej jest wdzięczny za to i że w taki tylko sposób serce jego zobowiązać sobie może.
Bywał dla niej dobry; ale odczuwała jednak, iż to jest raczej dobroć ojca, łaskawość pana jej, wspaniałomyślność króla, niż tkliwa miłość kochanka. Zabolało ją to nieraz i tak ciężko, że przez usta wydobywało się z głębi duszy coś jakby skarga, wyrzut lekki. Potem w samotności zalewała się łzami z tego powodu i od płaczu miewała opuchłe powieki.
Jednego razu zdobyła się na odwagę i głosem drżącym wyznała mu, co ją trapi, boli. Uspokoił ją pocałunkami, zapewnił słowy, że wszystkie przypuszczenia, wszystkie wnioski, które z jego słów i postępowania wyprowa-