Strona:Wywczasy młynowskie.djvu/223

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

łem już z tobą, a czułem, że i ty się nie spóźniłaś. Jeżeli nam obojgu było wówczas dobrze, bądźmy sobie wzajemnie wdzięczni. Bo dobrze jest człowiekowi, gdy kocha i gdy go kto kocha; wtedy, umierając nawet, w śmierć się nie chce wierzyć.“
Przygotowany przez swoje dawne marzenia i pragnienia, mniemał, że w niebie przebywa, że na tym świecie większego szczęścia osiągnąć już nie można. A przecież jeszcze nie doznawał uczucia zupełnego zadowolenia, pożądał więcej, więc widać nie wypił całej czary rozkoszy.
Czasem bez związku coś teraz powiedział, poszepnął; niktby nie pojął znaczenia tego, a ona jednak rozumiała słowa jego, gdyż odczuwała stan duszy. Poważna jak bogini, milczała, słuchając, kiedy mówił: — „Przez całe życie chciałbym tak iść obok ciebie, a za największe cierpienie uważałbym mus naszego rozłączenia się w tej chwili.“
Krótszą ta podróż dla nich była, niż się to piórem daje opisać; ale długo szli i daleko zaszli, nie czując żadnego znużenia. Obedrzeć ich tam, zabić mogli; ich uczucie błogiego szczęścia było atoli wyższe nad wszelkie obawy. Skoro się o zmierzchu znaleźli w odludnem miejscu, żadne niebezpieczeństwo przez myśl im nie przeszło. Ustroń tę drzewa i krze-