Strona:Wywczasy młynowskie.djvu/181

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dowodził, iż psa kupił od Nawrota, wychował, a nikomu go nie sprzedał ani nie podarował, że więc Warga nie miał prawa sprzedawać dziedzicowi cudzej własności. Szmul szynkarz przedstawiał znowu, że Kwiatka przez długi czas przy karczmie utrzymywał, że z jego powodu poniósł znaczne straty w jajach; nic zaś tak nie poświadcza jego praw własności, jak wyrok sądu gminnego, na mocy którego zapłacił rubla kary za ogon, odgryziony świni przez Kwiatka. Ale niebawem zgłosił się Icek sadownik ze świadkami, przy których kupił psa od Szmula za korzec śliwek. Ponieważ się zaś stary Nawrot powiesił, a pozostała wdowa była z dziećmi w ostatniej nędzy, podmówiono ją, ażeby także wystąpiła z pretensjami, zwłaszcza, że Suchar nie posiadał najmniejszego dowodu na to, iż psa rzeczywiście kupił od Nawrota. Niektórzy utrzymywali, że Warga sprzedał dziedzicowi psa za pięćdziesiąt rubli, inni — że za sto, przeto chciwość ludzka miała silną podnietę. Stróż nocny, zapytywany z różnych stron, nie wyznał prawdy, zostawiając szerokie pole domysłom. Opinja powszechna, jakoby za psa wziął sto rubli, a może i więcej, dogadzała jego chełpliwości.
Właściciele owi kolejno zgłaszali się najprzód do Wargi, a każdy żądał, aby stróż