Strona:Wywczasy młynowskie.djvu/178

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

smaki. Dobrze przynajmniej raz w życiu mieć taką jasną chwilę! Pies, czy człowiek, może okazać mistrzowstwo w tem tylko, co bardzo szczerze ukochał.
Odtąd zmienia się psia dola. Gdy z łowów wrócił do domu, wszyscy go wyróżniali we dworze, ponieważ dziedzic pozwolił mu wejść za sobą do stołowego pokoju, tam go przedstawił swojej żonie, córce, opowiedział o jego dzielności, a przytem ciągle się ku niemu zwracał z miłym uśmiechem. Kwiatek wyraźnie widział, że to jest właśnie ten znawca, co umie jego wartość ocenić, i odrazu przylgnął do dziedzica, tak odmiennego od Nawrota, Suchara, Szmula, Icka, Wargi. Z bokami dobrze wypchanemi przez rozmaite przysmaki, które mu podawały bieluchnemi rączkami piękne panie, wyniósł się Kwiatek na noc ze dworu, merdnąwszy ogonem nieskończoną ilość razy na „dobranoc“. W okólniku spotkał Wargę, ociążałe kroki już stawiającego i odzywającego się gwizdaniem. Pies przystąpił do stróża nocnego z przyjacielską poufnością, pewien, że dozna wzajemności; ale chłop miał ogromną gorycz w duszy, ponieważ na polowaniu wszyscy mówili o Kwiatku, zajmowali się Kwiatkiem, a nikt nie wspomniał nawet o Wardze, właścicielu Kwiatka. To niezadowolenie wzrosło jeszcze, kiedy pies