Strona:Wywczasy młynowskie.djvu/097

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

czaszkę zębami napoczętą, drugi — policzki wygryzione, inni — ręce, nogi, piersi.
— Przypatrz się ofiarom swoim i wiedz, że się ciebie już teraz wyrzekam na wieki!
Zbudził się przerażony, włosy mu jeżem stawały na głowie, w oku jego tkwił jeszcze ów straszny cień sumienia, a w uchu brzmiały ponuro ostatnie słowa: „Wyrzekam się ciebie na wieki!
Doczekał się atoli jasnego dnia, ochłonął, przyszedł do siebie. O wpół do siódmej wstał „do obowiązków“. Ubrał się, wypił herbatę i z parasolem pod pachą poszedł, ażeby, jako przełożony, zluzować Dryblaskiego.
I tak, dzięki naciskowi opinji publicznej, na miejsce człowieka, któremu śledziona zastępowała serce i mózg, przyszedł człowiek, któremu żołądek zastępował sumienie. Ale pal sześć wychowanie, byle tylko przedsiębiorstwo na mózgach młodzieży nie zachwiało się w swoich podstawach!