Strona:Wybór poezyj- z dołączeniem kilku pism prozą oraz listów.djvu/401

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Nie takim jest mój rozum ułożony szykiem,
Żeby cudzych wymysłów miał być niewolnikiem,
Albo to wszystko chwalił, kto i jak co trzyma;
Kto się o wszystkich łaskę stara, żadnéj niéma.
Jeśli każdemu wolno żyć, jak chce, na świecie,
Czemuż przynajmniéj pisać nie wolno poecie?“

Temi często myślami mając mózg nabity,
Jak ciężki szwank zadają rzeczypospolitéj
Pochlebcy niegodziwi, lub co im z urzędu
Przynależy, nie mówią dla marnego względu;
W nocy nawet pocieszny sen mi się przymarzył.
Posłuchaj, byle się kto i za sny nie swarzył;
Lub kiedy się urazi, niech wymówić umie,
Żem, kiedy ten wiersz pisał, nie był przy rozumie.
Śniło mi się onegdaj, iż jakaś matrona
Przyszła ku mnie, w poważną postać obleczona,
Mając w ręku pochodnią, któréj, jak się zdało,
Światło cały mój nawskróś pokój przenikało.
„Słyszałam — rzecze — kiedyś mocno był zmartwiony
Za rym pewny, osobie mojéj poświęcony,
Bom jest Prawda, a jako podchlebnicze duchy
Srogie na cię bez winy wzniecają rozruchy;
Owóż, żebyś dokładniéj poznał kraj téj pani,
Co się zowie Podchlebstwem, i jakowe w dani
Bierze ona ofiary od swych wiernych służek,
Pódź za mną, a nie bój się nikczemnych pogróżek.“
Wziąwszy zatym za rękę, niedościgłym biegiem
Postawiła mię w punkcie nad podchlebnym brzegiem.

Kraj-to był arcypiękny: z każdéj prawie strony
Snycerskiéj dłoni ryciem kształtnie otoczony.
Stały bramy wspaniałe, arkady rozliczne,
Posągi z miedzi lane, słupy niebotyczne,
Grobsztyny starożytne z kosztownych kamieni;
Wszędy się złoto błyszczy, albo śpiż czerwieni.
A też same ozdoby (któż temu uwierzy?)
Były warunkiem, miasto zamków i żołnierzy.
Patrzałem z podziwieniem na żywe abrysy
Rycerskich nieboszczyków i pyszne napisy
W słowach ryte wspaniałych: tu ojczyzny ociec
Leży, co gdzie mógł tylko słabéj ziemi dociec,
Zabrał ją sąsiadowi; zabił sto tysięcy
Bliźnich, a nic prócz sławy nie zostawił więcéj.