Strona:Wybór poezyj- z dołączeniem kilku pism prozą oraz listów.djvu/254

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Próżniacki Murzyn, znalazszy przypadkiem,
Dał mię swawolnym dzieciom dla zabawy.
Nie byłem w owych krajach cudem rzadkiem.
Dziki wędrownik zbójeckiemi nawy
Przybywszy do nas, losy me odmienił:
Panów mych wyciął, a perły ocenił.

Ledwom zawitał do białego świata,
Pod trzema zamki z wielą innych braci,
Długi męczennik twardego warstata
Nabyłem lepszéj, choć mniejszéj postaci.
Kto na mnie spojrzał, każdy się sposobił;
Jedenby ukradł, drugiby zarobił.

Pan mój w nadmorskim handlujący mieście,
(Gades je nazwał dziejopisca stary),
Przedał Holendrom za dukatów dwieście;
Ale ci drożéj biorąc za towary,
Zdarli Francuza; jak to zawsze bywa:
Jeden drugiego bliźni oszukiwa.

Przemyślny Francuz użył lepszéj rady.
Mało na świecie naga waży cnota.
Kształtnie do złotéj wprawił mię osady.
Trzykroć mą cenę podniosła robota.
Niejeden w kramie o mnie się powadził;
Polak mię kupił, bo wszystkich przesadził.

Nie mógł się jednak długo ze mną bawić.
By się za fraszki kupione opłacił,
Musiał mię z Hagi żydowi zastawić,
Co się szachrajstwem w Paryżu bogacił.
Ciężkim go prawem dłużnicy gonili.
Jam swą niewolą wyrwał go z Bastyli.

Połowny Icyk (boć to nie nowina
Tracić zastawę, kto z terminu zboczył),
Przedał mię z zyskiem w ręce Ormianina.
U tego-m w górę w sześcioro podskoczył.
Byłem tam owdzie drogo taksowany,
Wszedłem do Lwowa nieoszacowany.