Strona:Wybór pism Mieczysława Romanowskiego Tom II.djvu/64

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Stryjów? Ci zdrajcy mają światu głosić
Miano, które syn Popiela dostanie?
Pierwej ja wasze poprzerzynam krtanie!
(Do Bożenny.)
Matko, rycerstwo czeka mnie!
BOŻENNA.   Ha, gadzie!
Teraz schwyciłam cię na twoim jadzie:
Ty się dla zemsty wyrzekłeś już wiary
I bogów? Słuchaj, trwać tu będzie stary,
Święty nasz zwyczaj, pokąd ja tu żywa!
Każ, niech rycerstwo powraca do żniwa,
I szlij do stryjów, niech ci poczczą dziecię!
POPIEL.   Nie! nie! przenigdy! Matko, jeśli chcecie,
Do gniazda wężów zaniosę dziecinę.
Niech mu tam węże jadowitą ślinę
Ostremi żądły wpuszczą do ciemienia,
Lecz tych nie zwijcie! Matko, mnie się zmienia
Krew w żywy ogień, kiedy o nich słyszę.
BOŻENNA.   W ogień? ha! dobrze, będziesz tu miał ciszę,
Będziesz miał ciszę, matka nic nie powie.
Ach! bądźcież teraz ze mą wy, bogowie,
Nim mi ostatnia godzina dobieży.
Piaście! pójdź ze mną do jego rycerzy,
Pójdź, ja im powiem, że król zmienił wiarę!
Ja, matka, powiem, że mu bogi stare,
Przemożne, święte bogi nasze niczem.
Pójdź, ja tam mojem zaświadczę obliczem,
Tem pooranem, i wypłakanemi
Oczyma, że on z duchami czarnemi
W zmowie na ludzi; że, gdym mu wspomniała
Bogów, z ust jego wyszła piana biała,
Jak psu... Obaczym, co rycerstwo powie!
A jeśli oni, jak ty, z czartem w zmowie,
To matka twoja pójdzie do gontyny,
Każe tam zabić się za twoje winy
I na objatę spalić.
POPIEL.   Piekło we mnie!