Strona:Wybór pism Mieczysława Romanowskiego Tom II.djvu/55

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

KALINA.   Sercem.
ZIEMOWIT.   To i tak musi was miłować!

(Wchodzi Piast.)

RZEPICHA   (postrzegając Piasta).
O Piaście, stokroć traciłam cię ninie!
PIAST.   Cicho, kobieto, cicho! Tam krew płynie,
Ludzka krew; taka czerwona, jak moja.
Przepadł lud! Zbójcy tu przyjdą... Gdzie zbroja?
Trupa stąd wezmą... Cały świat na kmieci!
Płoche rycerstwo do stóp króla leci
Z kornym pokłonem. Nawet Brona stary
Przyobiecanej nie dotrzymał wiary...
To boli.
(Do Ziemowita, podając mu szablę i hełm.)
Tyś już wliczon do rycerzy.
Lecz tu mi legniesz, tu ci się należy,
Na kmiecym progu, obok ojca głowy
Paść!
ZIEMOWIT.   W boju tylko cenię zaszczyt nowy,
Tu-m kmieci. Ja pierwszy, wy na mnie padniecie.
PIAST.   Pies tylko swoich wyrzeka się dzieci.
(Postrzegając Bożennę.)
Wy tu, królowo? Ach, a ja nie spieszę
Witać was i wstyd czynię mojej strzesze!
Przebaczcie! Ślepnę — tak dola wzrok bodzie...
BOŻENNA.   Mroźno mi, Piaście, w syna mego grodzie,
A tu cieplejsze serca i ogniska.
Tam, u synowej, oko śmiercią błyska,
Mnie strach przejmuje.
PIAST.   Bogi, bogi święte!
Gdzie nasze czasy?
BOŻENNA.   O, cyt, przeminięte!
Przeszły nam, Piaście, jakby dzień godowy,
I nie powrócą, jak do twojej głowy
Nie wróci młodość i młodości siła.