Strona:Wybór pism Mieczysława Romanowskiego Tom II.djvu/122

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

BOŻENNA   (do Ziemowita). Przybliż się i pochyl czoła.
Ty dobre serce masz dla tej sieroty.
Ja błogosławię ci, rycerzu złoty.
(do Rzepichy i Piasta).
A wy tej córce bądźcie rodzicami.
(Piast i Rzepicha klękają.)
BOŻENNA   (wznosząc ręce nad nimi.)
Tak — tak!

(Wchodzą: Św. Metody i Diakon).

Ś. METODY.   O, chwała Panu nad panami;
Jeszcze przy życiu.
BOŻENNA   (do Kaliny.) Cicho, chwilkę ciszy!
Bo przebaczenia matka nie usłyszy,
I skona smutna tak, bez przebaczenia.
Ś. METODY   (podnosząc krzyż.)
Nie! Tam na ciebie czeka Pan zbawienia,
I Pan miłości. Przytul krzyż do łona!
BOŻENNA   (wpatrując się w św. Metodego.)
Młodzieńcze, dłoń twa, nademną wzniesiona,
Syna mojego głos odczarowała.
Przebaczył!... Niknie w mgle... Tam droga biała
Stacza się z niebios ku mnie.... Idę!
Ś. METODY.   Z krzyżem!

(Bożenna wyciąga rękę do krzyża i, dotykając go, kona.)

KALINA.   Matko!
Ś. METODY   (kładąc jej rękę na głowę).
W niebiosa uszła skrzydłem chyżem.

SCENA DZIESIĘTA.
(Błoń wiecowa przy Gople.)
(Brona, Stary kmieć, Chorąży, Rycerze i Kmiecie.)

BRONA.   Wszystkie plemiona! Lud z każdego rodu!
Niech Zbigniewowi zagrzmi głos narodu,