Strona:Wybór pism J. I. Kraszewskiego T.XI.djvu/98

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

90
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

mknęło rozmowę, właśnie gdy Jan i Tytus wchodzili. Perli jeszcze był blady od gniewu, i stojąc przed trójnogiem, mieszał gwałtownie farbę na palecie, maczając pendzel bez potrzeby to w oléj, to w terpentynę, to w pokost. Z palety ciekła rozebrana farba na podłogę.
Postrzegłszy we drzwiach Tytusa i kogoś obcego, pomiarkował się w gniewie, nagle uśmiechnął się, jakby nic nie miał ciężkiego na myśli, i podszedł ku nim.
— Malarz przychodzi poznać malarza! zawołał Tytus: pan Jan Rugpiutis.
— A! bardzom szczęśliwy, rzekł chwytając za rękę Perli i podając krzesełka. Dawno pragnąłem mieć to szczęście poznania tak znakomitego artysty, który tyle swéj nacyi robi zaszczytu, jako też... Nie umiem wyrazić mojéj wdzięczności, jako też...
Zmierzył go okiem.
— Pan zwiedzałeś czarowne Włochy nasze! rzekł. Ojczyzna moja, ale nie znam jéj, i nie mając okazyi studyowania tam, noszę ją tylko w sercu przepełnioném, jako najdroższéj matki wspomnienie! Jestem dyscypułem Batrani’ego.
— A ja także, rzekł Jan.
Perli się zmieszał.
— Byłem u niego dość długo. O! był to człowiek i prawdziwy artysta, głową i sercem.
— Za jego współdziałaniem dopiąłem tego, czém jestem dziś, jako też, w téj chwili! dodał Perli — chociaż nie wojażowałem nigdzie, pracą i oddaniem się mojemu fachowi tajemnic dochodzę, jako też...
Zawsze jako téż, urywało mu mowę i zastępowało w niéj próżnie niezapełnione myślą lub wyrazem.