Strona:Wybór pism J. I. Kraszewskiego T.XI.djvu/76

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

68
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

numentalny, idealizujący wyraz znakomitego indywiduum, wydanie typu uderzającego, poemat z twarzy ludzkiéj. Ale taki portret był obrazem; nie każdy mógł za wzór mu służyć, a kosztował tyle pracy, że go za sto złotych (wyżéj mało ktoby chciał zapłacić) oddać nie było podobna.
Dwie czy trzy niewielkie znalazły się roboty, ale tych nagroda zaledwie wystarczyła na codzienne potrzeby; w końcu kilku miesięcy musiano zajrzeć do woreczka Jagusi, z którego na długo starczyć nie mogło.
Jan oceniwszy swoje położenie, nic o niém nie mówiąc żonie, począł stanowczo myśleć jak mu zaradzić? i przy pierwszéj zręczności postanowił o tém pomówić z Tytusem.
Zeszli się z nim cicho w malarni, i na pierwsze słowo malarza, Mamonicz mu odpowiedział:
— Wiedziałem, że tak będzie. Kochałeś, nicem ci mówić nie mógł o przyszłości; sądziłem, że ją przewidujesz za dwoje: teraz seryo myśleć i radzić nam potrzeba. Portrety wyżywić cię nawet nie mogą; nie wielką ich liczbę potrzebną bazgrzą z zadowoleniem publiczném wyrobnicy, z którymi nie wytrzymasz współzawodnictwa. Nowych kościołów, w wieku niewiary i obojętności, nikt już nie stawi; freski są u nas rzeczą nieznaną. Duchowieństwo zajęło się polityką, literaturą, wychowaniem; sztuka po większéj części rzecz dla niego obca; wreszcie kościoły i klasztory pełne są obrazów i posągów; rzadko gdzie pracować się trafi. Między krajowcem zaś a obcym, wybiorą pewnie obcego choćby tylko nazwiskiem. Książek wychodzi u nas niewiele, na rysunki do nich spuścić się nie można; tłómaczenia illustrują się nędznemi blachami tanio nabytemi za granicą. Prawdziwie, w głowę zacho-