Strona:Wybór pism J. I. Kraszewskiego T.XI.djvu/366

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

358
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

łał pismo do Mielsztyniec, pewien będąc, że znajdzie drogę do sąsiedniego dworu.
Gdy pierwszy list taki odebrała matka, był on dla niéj wyrzutem, groźbą, przestrachem. Długo nie śmiała go otworzyć, ale odwaga nie opuszczała jéj nigdy na długo. Rozłamała pieczęć, i zdziwiła się radośnie, nie znajdując ani słowa, któreby draźliwe położenie nowe przypominało. Syn, jakby odjechał od niéj na chwilę, przypominał się jéj i uniżenie ze swych czynności tłómaczył.
Niepodobna mu było nie odpisać... ale list matki był suchém błogosławieństwem i milczącym uściskiem. Ona nie mogła mu ze swych trosk, pracy i powszednich wypadków się spowiadać; jéj życie nowe oddzielone było nieprzebytą od dawnego granicą.
Młody Spytek zjawił się w Warszawie nieznany nikomu, z nazwiska nawet obcy wszystkim... zmuszony szukać rodziny i stosunków. Z początku posądzano go nawet, że to imię mógł nosić i przybrać nieprawnie; dopiero krewni jego babki, Lubomirscy, i kolligaci dalsi znacznych rodzin, dobrze poszperawszy w pamięci i genealogiach, przyznali się do młodego kuzyna...
Położenie to tém się przykrzejszém zdawało, że go wypytywano o rodzinę, o ojca, o matkę, a dziwiąc się puszczonéj tak wcześnie na niebezpieczne morze świata młodości, domyślano się jakichś nadzwyczajnych tego osierocenia przyczyn.
Przed najbliższymi wyznał Eugeniusz, że matka jego powtórne zawarła śluby; ale wcale im nie dał poznać, żeby się go wyrzekła i opuściła.
Młody, majętny i pięknego imienia człowiek, przedstawiający się z takim taktem instynktowym