Strona:Wybór pism J. I. Kraszewskiego T.X.djvu/60

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

52
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

czarne chatki wieśniaków, ich odryny, szopy i stodoły. Gdzie niegdzie z pomiędzy dachów jodła, brzoza lub grabina podnosiła szumiące czoło. Dwór Zasiszki, którego właściciel był, jakeśmy widzieli, srogim antagonistą pana ex-ekonoma, dosyć wspaniale wyglądał z daleka. Na prawo murowana kuchnia, na lewo lamus i sernik wysoki z blaszaną chorągiewką, daléj maleńki skarbiec, patrzały z drzew gęstych.
Mieszkał tu stary kawaler pan Tomasz z Burdzic Burda z siostrą swą panną Weroniką Burdzianką, starą już, ale jeszcze żywą i nietracącą nadziei wyjścia za mąż panną. Ani wiedział jak do wrot dziedzińca doszedł nasz Bartek, i jak musiał się już na wszystkie strony oganiać kijem i bótami na nim wiszącemi, oskakującym go psom.
Burda siedział w ganku. Jak wszyscy próżniacy, którzy czatują tylko na gawędkę, pan Tomasz łaknął jéj wielce, bo nie miał co robić, a pracować prócz tego nie lubił. Obaczywszy człowieka w stroju podróżnym, odwołał zażarte psy, i począł kiwać nań, aby się zbliżył do ganku.
Pan Tomasz (gdyż historya nasza obejść się nie może bez jego wizerunku) był typem dawniéj może pospolitym, dziś zapewne rzadkim. Małego wzrostu, gruby, szerokich ramion, konopiastego włosa, siwych oczek, wielkich brwi mężczyzna. Ospa oznaczyła go desenikiem wyszukanym na policzkach, teraz czerwoną zachodzącym barwą. Oprócz tego był piegowaty, miał plamę od ostudy na nizkiém czole i cztery piękne brodawki na twarzy. Pomimo tych przypadkowych dodatków, uchodził w owych błogosławionych czasach za wcale przystojnego mężczyznę, z mocy aksyomatu, któ-