Strona:Wybór pism J. I. Kraszewskiego T.X.djvu/26

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

18
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

posągi drewniane w wielkim ołtarzu, które tak wychwalają artyści? Widziałeś pan ołtarzowe obrazy nasze? Jeśliś pan ciekaw a lubiący te rzeczy, poprosiłbym go i do klasztoru: na korytarzach są téj saméj ręki sławnego Dankerts’a roboty; w bibliotece też; a w sali wyborów portrety, jak mówią, ciekawe.
Widząc, że na samo wyliczanie oczy mi się zapalały, uśmiechnął się starzec i począł od oprowadzenia najprzód po obszernym kościele, tłómacząc, wskazując, objaśniając, ciesząc się jak dziecię, gdym wychwalał.
— Pobożni ludzie dawniéj — rzekł — niech im Bóg da za to niebo! co mieli najdroższego, to pod skrzydła krzyża składali. Hetmani, najwyżsi dygnitarze, myśleli o ubogim zakonniku, aby się on za nich pomodlił, gdy wysokiego stanu obowiązki, gdy świat otaczający odrywał ich pomimo woli od Boga i modlitwy. Pobożna myśl więcéj wzniosła monumentów, więcéj dzieł wielkich sztuce natchnęła, niż duma nawet i próżność. Dziś... dodał — ale nie czerńmy swych czasów, mają i one zaprawdę swoje dobre!
Westchnął zakonnik. Po cichu rozmawiając, przyszliśmy pod ołtarz w kaplicy ukryty; ale starzec, przeciwko zwyczajowi, nie zwrócił uwagi mojéj na obraz zajmujący wielkie ramy dębowe, kolorem drzewa świeższą wskazujące robotę. Spojrzałem od niechcenia tylko, myśląc, że w istocie może robota nie zasługiwała na uwagę. Ale jakżem się zdziwił, widząc nowy, świeżo jeszcze skończony, kolorytem uroczym ozdobny obraz, zdradzający mistrzowską prawdziwie rękę.
Stanąłem zdumiony, z oczyma weń wlepionemi. Nowych obrazów tego rodzaju nikt już podobno u nas nie ujrzy; głębokiéj wiary, zapału i prawdziwego talentu potrzeba było, aby stworzyć coś podobnego. Obra-