Strona:Wybór pism J. I. Kraszewskiego T.X.djvu/238

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

230
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

w milczeniu strzelała ku niemu oczyma, mówiła do niego spojrzeniem. Pomimo wstrętu i podziwu, jaki w nim wzbudzała, Jan nie mógł się jéj napatrzyć, oderwać od niéj. Jakaś dziwna sympatya łagodna dwojga dzieci północy, spotykających się pod gorących Włoch niebem, łączyła ich dwoje.
Wysiedli z powozu, a gdy się przed nimi otwarły drzwi starych podziemiów podkopujących Rzym pogański, Grone jako antykwaryusz pośpieszył naprzód ze swą erudycyą. Umieściwszy się w pośrodku gruppy, któréj ostatnie ogniwo stanowiła miss Rosa i Jan, nie dał nikomu westchnąć, spojrzeć ani wyrzec słowa, póki nie wyrzucił z siebie, co nazbierał przez dni kilka cytat i wiadomości.
— Katakumby — rzekł poważnie — albo raczéj katatumby, jak je zwano początkowo, bo pierwszy Grzegorz Święty użył wyrazu katakomby, mówiąc właśnie o tych, które zwiedzamy, nie są wcale dziełem chrześcian.
— Jak to? przerwał Anglik: dziełem pierwszych chrześcian niezawodnie!
Przewodnik Cicerone, w którego attrybucye wdzierał się Grone, pokiwał z nieukontentowaniem głową i szepnął: „Heretyk!” splunąwszy ze wzgardą.
— Tak, nie są początkowo dziełem chrześcian całe, powtórzył Grone. Były to karyery, z których dobywano puzzolanę i tuf wulkaniczny do budowli. Zwano je arenariae. Cycero pisze o nich w mowach, mówiąc o Asiniusie.
— Tyś sam taki! szepnął zniecierpliwiony Annibal. Ja nie pojmuję — dodał głośno — co też tu ciekawego! Labirynt kilkupiętrowy ciasnych przejść, pół-